sobota, 14 listopada 2015

Trening crossowy

Brak komentarzy:
Trening crossowy

JEŹDZIEC: Detalli (ja), Mateusz, Melody, Nick, Ana, Scott
KOŃ: Octavia, *Sparrow's Owen, Titans Tower, Havok, Deadpool, Luna
TRENING: Crossowy
NA CO: Wytrzymałość

Pobudka o siódmej rano nie była taka zła, przywitałam się z Khaleah, naszykowałam nam śniadanie na spokojnie i w wesołych nastrojach poszłyśmy oglądać film.
- Mamuś...? - Zaczęła robiąc te swoje oczy szczeniaczka.
- Nie. - Zaśmiałam się i szturchnęłam ją w ramię. - Co się stało?
- Mogłabym jechać w teren? - Widząc moją minę, szybko zaczęła mówić dalej. - Pojedzie też Ive i Chris.
- Jakiego konia byś brała? - Z jednej strony nie chciałam puszczać jej w ten teren, bałam się. Z drugiej z kolei to by jej sprawiło ogromną radość. No i byliby Chris i Ive.
- Octavię...? - Uśmiechnęła się do mnie błagalnie.
- O nie, nie moja panno. Widziałaś dzisiejszą rozpiskę? Octavia zaraz idzie trenować.
- To kogo bym mogła?
- Zig Zag, Mastermind, o ile nie mają teraz treningu, sprawdź jeszcze. No albo Jally.
- Czyli się zgadzasz?
- Tak, ale najpierw zjedz śniadanie. Ja muszę już iść.
Przy stajni poczekałam chwilę z Matim na resztę, przyszli trochę spóźnieni, więc pożartowałam sobie z nich trochę, żeby nie było, że szefowa tylko krzyczy. Szybko przydzieliłam konie. Ja jak zwykle wsiadałam na Havoka, Mati dostał Lunę, Ana brała Owena, Scott miał jeździć na Octavii, Nickowi przydzieliłam Deadpoola,  a Melody przypadła Titans Tower.
Rozgrzewkę poprowadziliśmy, jak zwykle, w drodze na tor crossowy w stępie i kłusie, kawałek tylko przegalopowując. Konie były pobudzone i zniecierpliwione, chciały już pognać w zdłuż drogi. Havoka było tak trudno utrzymać, że na początek zastępu poszła Titans Tower, której nie rozsadzały aż tak emocje.
Zaczęłam trening jako pierwsza, nawet najdelikatniejsza łydka nie mogła sprawić, by galop Havoka był spokojny, ruszył jak z procy na tor. Pierwszą przeszkodę pokonał bez zarzutów, po lądowaniu chciał się znowu rozpędzić, ale mu nie pozwalałam jechać aż tak szybko, trasa była długa i ciężka. Potrójny szereg także pokonał bez problemów, zwalniając na nim odpowiednio. Po lądowaniu czekała go przeszkoda wodna, bardzo długa przeszkoda wodna. Skok do niej prowadził przez hydrę. W wodzie już trochę zwolnił, mając trudności z jej pokonaniem, ale nie poddawał się. Musiał przeskoczyć przez dwie wodne przeszkody, zanim ponownie mógł wyskoczyć na brzeg. Po lądowaniu na twardej powierzni ponownie przyśpieszył. Czekały go schodki i to dość wysokie, jednak przegalopował przez nie bardzo poprawnie, tuż po nich skok przez dziuplę a następnie hydrą w dół, po to, by znów podgalopować pod górkę. Był już naprawdę zmęczony i ciężko mu było wjechać, lecz dołożył do tego wszelkich sił. Ostatni skok nie był już tak ładny, ale pokonał tę przeszkodą a ja wróciłam z nim na maneż, podczas gdy kolejna osoba wystartowała.
Następna była Octavia ze Scottem, rozochocona do treningu i chętna do współpracy. Ruszyła żwawo i na początku zdawało się, że nic nie mogło jej powstrzymać... no, do czasu przeszkody wodnej, bo po wskoczeniu do cieczy miała duży problem z galopem, a czekały ją przecież jeszcze trzy skoki, z czego jeden to był wyskok. Bardzo się męczyła, w końcu to mały konik, ale pokonała przeszkodę wodną i ruszyła dalej. Na schodkach nie miała problemów. Jazda pod górkę wymęczyła ją całkowicie, ale oddała ładny skok na koniec.
Gdy tylko Scott wjechał na maneż, swój przejazd rozpoczęła Melody. Titans Tower jako kucyk była bardzo odważna, ale i łatwo męczyły ją przeszkody, które i dla dużych koni były trudne. Mimo to na przeszkodzie wodnej poradziła sobie bardzo dobrze, przejechała ją w szybkim tempie i jedynie oddawane w niej skoki nie były zbyt wysokie. Ze złapaniem rytmu na schodkach miała problem i kilka razy się potknęła, ale w rezultaci eprzejechała przez przeszkodę. Jazda pod górkę dała jej w kość, mimo to ładnie pokonała ostatnią przeszkodę.
Deadpool i Nick mieli najtrudniejsze zadanie. W końcu Teddy to najmniejszy z kucyków na tym treningu, mały słodki walijczyk, ale z wielkim samozaparciem. Starał się z całych sił by w jak najlepszym czasie pokonać przeszkodę wodną, wybijał się mocno nad przeszkody. Na schodkach wypadł świetnie, łapiąc dobry rytm by bez najmniejszego zawahania pokonać kolejne stopnie. Jazda pod górkę wymęczyła go do końca, ale i ta całkiem nieźle przeskoczył przez ostatnią przeszkodę.
Sparrow's Owen z Aną na grzbiecie radzili sobie świetnie. Koń miał dobre tempo nawet w wodzie i robił mocne wyskoki nawet w cieczy. Na schodach złapał dobry rytm, dzięki czemu całe przejechał ciągiem, bez zatrzymywania się czy zmieniania prędkości. Jazda pod górkę nie zabrała mu wielu sił i dzięki temu mógł wykończyć swój przejazd ostatnim, pięknym skokiem.
Mati był dziś ogromnie zadowolony z Luny. Nic dziwnego, siwka była tego dnia istnym wulkanem energii, ciężkim do poskromienia, którego nie dało się zatrzymać czy zmęczyć naprawdę. Cały tor, od początku do końca, przejechała bardzo szybkim a zarazem równym galopem. Dobrze poradziła sobie w wodzie, nie tracąc praktycznie na prędkosci i oddając świetne skoki. Schodki przejechała jednym ciągiem a jazda pod górke tego dnia nie była dla niej dużym obciążeniem, tak też ostatni skok był śliczny technicznie.
W drodze powrotnej rozstępowaliśmy konie, a po rozsiodłaniu wysłaliśmy na padok.

Trening crossowy

Brak komentarzy:
Trening crossowy

JEŹDZIEC: Detalli (ja), Mateusz, Melody, Nick, Ana, Scott
KOŃ: Octavia, *Sparrow's Owen, Titans Tower, Havok, Deadpool, Luna
TRENING: Crossowy
NA CO: Trudność przeszkód

Po południu bardzo nie chciało mi się nic robić, marzyłam by ponurkować na rafie, lub chociaż popływać w basenie, ale mój cudowny grafik, układany przeze mnie, znów dał mi w kość. Wedle ustalonej godziny stawiłam się o tej 15:30 przed jedną ze stajni, gdzie już czekali moi pracownicy, jak widać gotowi do roboty.
- Nie przedłużajmy bardziej tego dnia. - Mruknęłam głosem cierpiętnika. - Biorę Havoka, Mati, ty dostajesz Titans Tower, Ana bierze Lunę, Melody, pobaw się na Owenie, Scott dostaniesz Deadpoola a Nick dzisiaj na spokojnie na Octavię.
Ruszyliśmy na padok zebrać swoje konie i zaprowadzić do boksu, by tam je wyczyścić i osiodłać. Havok cały czas się do mnie przymilał, co było miłą odmianą od rzucających się folblutów. Rozgrzewkę przeprowadziliśmy w drodze na jeden z naszych torów crossowych. Konie szły ożywione i chętne do pracy, tak jak to zazwyczaj bywa w trenie.
Na miejscu rozpoczęłam cały trening, podczas gdy pracownicy wjechali na maneż i tam stępowali. Dodałam Havokowi łydkę a on ruszył żwawo pewnym galopem. Pierwsza przeszkoda nie wywołała na nim dużego wrażenia, więc pokonaj ją bez problemów i pognaliśmy dalej. Jako druga na naszej trasie znalazła się dziupla. Konia wybiła z rytmu bo zawachał się w galopie do niej, jednak po dodaniu łydki ośmielił się i przeskoczył, przekonując się, że to nic złego. To był dopiero początek, bo już czekał nas sunken road. Przeszkoda złożona, składająca się z hydry na płaskim podłożu, blankietu do wody a później przy wyjściu z wody i kolejnej hydry na końcu. Była trudna technicznie gdyż koń szybko na niej tracił rytm, jednak trzymanie Havoka łydkami opłaciło się, bo koń ani na chwilę się nie zawałam i ładnie pokonał "przejście drogi". Po przegalopowaniu przez małe wzniesienie czekał nas wąski front, musiałam spowolnić konia, gdyż mógł ominąć tę wąską przeszkodą. Po odpowiednim ustawieniu i mocnym trzymaniu go na trasie, wykonał bardzo poprawny skok. Na sam koniec czekał go corner, chciał skakać w najwęższym jego miejscu, lecz nie pozwoliłam mu na to, wiedzęc, że w tym szarszym będzie mu o wiele łatwiej. Wykonał dobry skok i zakończyliśmy przejazd.
Następny był Deadpool ze Scottem na grzbiecie, trochę się rzucał, ale jeździec szybko przejął nad nim kontrolę. Ruszyli dość żwawym galopem i zybko pokonali pierwszą przeszkodę. Ogier niemiał także problemu z dziuplą. Dopiero na sunken road wybił się z rytmu przy ostatniej hydrze i ledwo udało mu się przeskoczyć, ale Scott szybko zyskał jego pełną uwagę, i wyszli z tego cało. Na wąskim froncie chciał się zatrzymać, lecz po dodaniu łydki i mocnym kierowaniu chłopaka koń przeskoczył i to. Z ostatnim cornerem także nie mieli problemów, Deadpool poszedł w najszersze miejsce przeszkody i dzięki temu nie miał z nią kłopotów.
Titans Tower to klacz nie do zatrzymania czy przestraszenia, nie boi się, idzie pięknie przed siebie, zawsze podczas skoku chowając nogi przed siebie. A z Matim w siodle miała szansę zaprezentować się jeszcze lepiej. Cały ich przejazd był szybki, dobry technicznie, między jeźdźcem a koniem panowało porozumienie. Klacz jedynie trochę straciła rytm na sunken road, lecz po otrzymaniu silnego sygnału od Matiego, klacz pokonała "przejście drogi".
Ana miała chyba najtrudniejsze zadanie z nas wszystkich, utrzymanie Luny na torze. To młoda klacz, która dopiero się uczy i poznaje przeszkody, więc nie wiadomo ile by nie miała w sobie odwagi, i tak musiała mieć z czymś problem. Na pierwszych dwóch przeszkodach czuła się dobrze. Dziupla nie była dla niej problemem. Kłopoty zaczęły się dopiero przy sunken road, gdzie już przy drugim bankiecie. Jednak w ostateczności dziewczyna utrzymała klacz na trasie. Nie na długo, młoda odmówiła skoku na wąskim froncie. Ana pozwoliła siwej pooglądać przeszkodę i za drugim podejściem skoczyła, mocno kierowana przez dziewczynę. Na ostatnim cornerze chciała skakać w najwęższym miejscu, ale Ana zmusiła ją do skoku przez srodek i chyba tylko dlatego klacz nie wyłamała. Pomijając strach nowicjuszki, przejazd był szybki a skoki oddawane bardzo ładnie.
Nick na Octavi niczego się nie bała, wiedział, że klacz jest super ciekawska i chętnie przejdzie trasę. Nie pomylił się, Octi poszła bardzo szybko, zarówno pierwsza przeszkoda jak i dziupla nie zrobiły na niej wrażenia. Sunken road, po silnych pomocach Nicka, także przeszła bez problemów. Na wąskim froncie potrzebowała tylko mocniejszej zachęty w postaci łydki, żeby chętnie oddać bardzo ładny skok. Na cornerze dała się bez problemów poprowadzić w najszersze miejsce, przeskoczyła przeszkodę długim, ładnym susem, mocno chowając nogi pod siebie.
Na koniec została Melody z chętnym do pracy, a raczej współpracy, Owenem, nie mogącym się doczekać treningu. Dziewczyna musiała go nawet trochę hamować przed przeszkodami, bo rozpędzał się aż za bardzo. Oddawał piękne skoki, mocno się wybijał, chował nogi przed siebie, skakał z ogromnym zapasem. Sunken road ani na chwilę nie wybiło go z rytmu i jedyny błąd jaki mógłby popełnić to na wąskim froncie, ale dziewczyna mocniej go nakierowała i ogier oddał ładny technicznie skok.
Rozstępowaliśmy konie w drodze do Winter Mist, a następnie, tuż po myjce, odstawiliśmy do boksów na kolacje, sami udając się do domu by zjeść lody i pooglądać seriale.

piątek, 13 listopada 2015

Trening crossowy

Brak komentarzy:
Trening crossowy

JEŹDZIEC: Detalli (ja), Mateusz, Melody, Nick, Ana, Scott
KOŃ: Octavia, *Sparrow's Owen, Titans Tower, Havok, Deadpool, Luna
TRENING: Crossowy
NA CO: Szybkość

Spojrzałam na tablicę, gdzie wisiała karta z przydziałami... Naprawdę sama sobie wcisnęłam poranną godzinę, sama sobie kazałam o piątej wstać i zaiwaniać do sali... Ktoś musiał mnie ućpać jak to pisałam, na pewno! W każdym razie trzeba się było ubrać, w biegu wziąć pęczek kabanosów do ręki a potem... Rozdać je innym jeźdźcom, którzy rzucili się na to jak zombie na mózg.
- Dobra, konie są przydzielone, więc ruszamy dupy bo czeka nas długi dzień! - Starałam się brzmieć przekonująco, ale nikt ni elubił pracować o tej godzinie. - Ja biorę dziś Deadpoola, Havok trafi do... - Nie oszukujmy się, moi pracownicy bardzo chcieli tego konia, niesamowity w crossie. - Matiego, który ostatnio dzielnie znosił najtrudniejsze konie. Lunę weźmie Scott, Octavię Ana, Titans Tower zajmie się Melody no i Owena weźmie Nick. To jazda.
Deadpool był w dobrym nastroju, więc zaprotestował tylko podczas zakładania wędzidła, wysoko podrzucając głowę. Lecz po kilku spokojnych miźnięciach po szyi i miłych słówkach natychmiast się uspokoił i przyjął wędzidło. Praktycznie nikt nie miał problemu z czyszczeniem czy siodłaniem, jedynie Luna trochę marudziła na wędzidło i popręg, ale Scott sobie z nią poradził.
W czasie drogi na tor crossowy przeprowadziliśmy rozgrzewkę zarówno w stępie, jak i w kłusie, trafił się też kawałek galopem. Dzięki takiej formie rozgrzewki konie rozochociły się do pracy, przecież każdy lubi świerze powietrze! Gdy byliśmy już przy torze wszyscy, oprócz mnie, poszli z końmi na maneż tuż obok startu, by pochodzić na nim stępem i nie zastać koni, podczas gdy ja wjechałam, gotowa do startu.
Deadpool bardzo się wyrywał, już chciał zacząć przejazd, dlatego też niezmiernie się ucieszył gdy dodałam mu pewnej łydki i zrobiłam półsiad, a on mógł ruszyć. Pognał szybkim galopem, pozwoliłam mu na rozpędzenie się, oczywiście w granicach normy, dziś w końcu ćwiczyliśmy szybkość. Poszliśmy na tor gdzie przeszkód jest mało i są one w dużej odległości. Pierwszy skok wykonał bardzo poprawnie, schował nogi przed siebie i skoczył wysoko, po lądowaniu musiał jak najszybciej pokonać duży zakręt, za którym czekała go podwójna ciągła, trochę wychamowaliśmy, by mógł ją bez problemu przejść. Gdy tylko z niej wypadliśmy znów dodałam mu łydki, młody bardzo się sprężał, był małym konikiem, ale potrafił dużo osiągnąć. Czekał go teraz skok do wody, nie przestraszył się, była to bardzo niska spadnie, zaledwie kilkunastu centymetrowa. W wodzie galopowało mu się o wiele ciężej, ale starał się, by ciecz odebrała mu jak najmniej prędkości. Po wyskoczeniu z niej znów ruszył najszybciej jak potrafił. Galop pod górkę był jeszcze cięższy niż w ten wodzie a konik wyraźnie się męczył, ale był to już sam koniec trasy. Gdy tylko wykonał ostatni skok nad prostą przeszkoda i przejechał linię mety powoli go zwalniałam, chwaląc konika.
Czas przyszedł na Melody i Titans Tower, która grzecznie słuchała się jeźdźca, będac skorą do współpracy. Dziewczyna szybko nadała oczekiwane tempo klaczy, które utrzymały już do końca. Ru skakała bardzo wysoko i ładnie chowała nogi, nie zawachała się na żadnej przeszkodzie i zwolniła w odpowiednim miejscu - na podwójnej ciągłej. W wodzie, jako że to kucyk, tak samo jak Deadpool, było jej bardzo trudno, jednak zminimalizowała zwolnienie jak najbardziej mogła, utrzymując szybkie tempo. W połowie drogi pod górkę była zmęczona, ale zmobilizowana. Ostatni skok nie wyszedł jej tak dobrze jak poprzednie, ze względu na zmęczenie, ale miała na tyle zapasu by nie podchaczyć nogami. Melody pochwaliła dzielną klacz i wróciła na maneż.
Mati był bardzo zadowolony z tego, że mógł jeździć na Havoku, a Havok z kolei  z tego, że trafił mu się cross. Ruszyli szybko a koń już na pierwszej przeszkodzie pokazał moc swojego wybicia, pędził do momentu podwójnej ciągłej, przy której od razu zareagował na pomoce Matiego i zwolnił trochę, by dobrze przejechać szereg. Gnali aż do wody, ciecz spowolniła konia, ale nie tak bardzo jak kucyki, wyskoczył z niej pewnie i pognał pod górkę. W czasie galopu na samą jej górę ani razu nie zwolnił, wykonał ostatni skok w piękny sposób i wrócił na maneż w towarzystwie pochwał Matiego.
Luna czując zew wolności zaczęła radośnie brykać i chwila minęła, zanim Scott ją ogarnął. Przy galopie przez piewsze partie i przy skokach było naprawdę dobrze. Luna czerpała dużą radość z pokonywania toru w takiej prędkości. Problem pojawił się jednak gdy miała zwolnić przy szereg, zbyt późno zareagowała na komendę więc Scott szybko zakręcił, wyjezdżając klaczką z trasy. Po chwili na nowo ustawił się przed szeregiem i pokonali go już ładnie. Reszta trasy przebiegała bez problemu, chociaż młoda klacz zwalniała zarówno w wodzie jak i pod górkę, dało się to jednak zrozumieć ze względu na jej młody wiek.
Owen z Nickiem świetnie się bawił przez całą długość trasy. Temu wierzchowcowi nie można zarzucić niczego złego, od początku aż do końca nie popełnił żadnego błęgu. Miał świetne tempo, na szeregu zwolnił a po nim znów porządnie przyśpieszył, mimo oporu wody pokonał ją szybko i sprawnie a przy wieździe pod górkę nie zwolnił ani troszeczkę. Dodatkowo skakał wysoko i z dużym zapasem. Świetna prezentacja.
Ostatnia tego treningu była Ana z Octavią, która chętnie słuchała się swojego jeźdźca, będąc gotową reagować na wszelkie pomoce. Zaczęły z bardzo dobrym tempem, które musiały zmniejszyć tylko podczas szeregu. Woda trochę ją spowolniła, ale klacz bardzo się starała. Jazda pod górkę okazała się dlań męcząca, ale po wjechaniu na górę miała dostatecznie dużo siły i wigoru by wykonać ładny skok i dobiec do mety bardzo szybko.
Po treningu rozstępowaliśmy konie w drodze do Winter Mist i puściliśmy na padok, a sami, korzystając z czasu między traningami, udaliśmy się nad morze z pupilami by zażyć przyjemnej kąpieli.

Trening crossowy

Brak komentarzy:
Trening crossowy

JEŹDZIEC: Detalli (ja), Mateusz, Sabina, Ruby, Sophia, Cara
KOŃ: Southland (gościnnie), Eliza (gościnnie), Catallene (gościnnie), Fidellis, CANDY CRUSH, Len Tao
TRENING: Crossowy
NA CO: Trudność przeszkód

Na drugi dzień nikomu nie chciało się wstawać, nic dziwnego, pół dnia w morzu to niezły wysiłek. Choć budzili nas niesamowitymi smakami owoców zebranych prosto z ogrodu, my wlekliśmy się niczym zombie. Nawet dobra kawa nie działa cudów. Zombie plus kawa równa się większe zombie, każdy naukowiec to wie...
Jak na złość konie wyglądały na pobudzone, życie jest takie brutalne. Len także, bardzo, bardzo. Szarpanie się z nim tym razem nie było śmieszne, ani trochę, ledwo miałam siłę podnieść rękę, bo po wyjściu z wody, gdy było już tak ciemno że nie widzieliśmy własnych rąk, co dopiero tego co było pod taflą, siedzieliśmy aż do rana. A teraz przysypiałam przy czyszczeniu konia, Tao nic sobie jednak nie robił gdy zasypiałam mu na grzbiecie. Mimow szystko musiał mnie tyrpnąć nosem. Ruby wyraźnie nie miała ochoty na żadne pieszczoty, o które domagała się Eliza. Apokalipsa żywych trupów a konie nic tylko by chciały dotknąć i przewieść na grzbiecie. Mądre istotki.
Po oporządzeniu, najdłuższym w historii, cieszcie się ludzie całego świata i gratulujcie. Weszliśmy w siodła i ruszyliśmy na podbój toru crossowego. Len był o wiele spokojniejszy, więc tym razem Fidellis zajął pierwsze miejsce w zastępie. Dopiero przy kłusie udało nam się trochę obudzić i nie przymykać za długo oczu.
Zaczęła Cara wraz z Catalleną, była bardzo chętna i nie okazywała strachu, to się jej mogło przydać, przeszkody były dość straszne. Na początku już czekała ją dziupla, której zazwyczaj konie nie lubię, jednak po delikatnej łydce nawet nie mrugnęła i ładnie skoczyła. Nie miała chwili wytchnienia bo po kilku taktach pokazały się schody pod górę, które pokonała w bardzo zabawny sposób. Zejście niżej nie było proste, jednak podwujna hydra a po niej skok przez żywopłot do wody z dużej wysokości nie wydawały się jej przeszkadzać. Trochę zię wahała, jednak dziewczyna dobrze nią sterowała i pokonała wszystkie trzy przeszkody bardzo ładnie, choć wypadając z rytmu. W wodzie czekała ją dość wysoka i barwna figurka ryby, ale ona także jej nie przestraszyła. Na koniec duży mór z belek drewna, a po nim kolejny skok w dół, tym razem bez wody. Metę przekroczyła z dobrym czasem.
Len aż się rwał przed siebie, nic dziwnego, że nie zważał za bardzo na wygląd przeszkód, musiałam go wręcz powstrzymywać przed zbyt dużym rozpędem przed skokiem, bałam się, że po lądowaniu nie utrzyma równowagi. Jeden raz musnął kopytami żywopłot, ale w sumie nic więcej, miał bardzo dobry czas. Southland wydawała się nieco spięta, najpierw obejrzała przeszkody, zanim była skłonna na nie ruszyć. Nie czuła się pewnie na tej ścieżce, moze to przez gorszy dzień, bo z każdą przeszkodą coraz bardziej się rozluźniała. Eliza zawchała się tylko na hydrach,jakby wiedziała co czeka ją dalej, skok w dół ewidentnie zdawał się ją przerażać. Po dodaniu łydki ruszyła i całkiem nieźle skoczyła, choć po lądowaniu zachwiała się. Fidellis jak na młodziaka radził sobie nieźle, wychamował przed dziuplą tak szybko jak mógł, jednak po jej obejrzeniu przestała być taka straszna. Trochę się chwiał przy lądowaniach z wysokości, i nie był pewny co do przeszkód, jednak trzymanie go łydką poskutkowało i przejechał tor w nienajgorszym czasie. Candy Crush zdawała się nieporuszona, lubiła skakać, lubiła nieznane, znalazła się w swoim żywiole, wiedziała też lepiej od Fidellisa, któremu nota bene wisiały nogi, że należy je ładnie podciągać do siebie, bo inaczej moża dość porządnie glebnąć. Miała świetny czas, zasługiwała na nagrodę, zresztą tak jak każdy z koni, dobrze sie uczyły.
Rozstępowaliśmy je w drodze powrotnej i ze względu na nieznośnie wysoką temperaturę, daliśmy do klimatyzowanych boksów, w których panowała przyjemna temperatura. Sami udaliśmy się do domu, nawet nie patrząc kto na kim zasypie, wiem tylko, że po obudzeniu nie byłam pewna która z dwunastu nóg jest moja.

Trening crossowy

Brak komentarzy:
Trening crossowy

JEŹDZIEC: Detalli (ja), Mateusz, Sabina, Ruby, Hana
KOŃ: Southland (gościnnie), Eliza (gościnnie), Fidellis, Candy Crush, Len Tao
TRENING: Crossowy
NA CO: Szybkość

Mimo dość wczesnej pory nie mogłam spać, w lato, a już szczególnie u nas, jakoś zbyt wcześnie wstawało słońce. Cóż było robić, poszłam do stajni zająć się końmi, dopóki inni nie obudzą się na umówioną godzinę.
Southland i Eliza spokojnie stały w swoich boksach, chyba się zaaklimatyzowały, cicho rżały do innych klaczy, które chętnie im odpowiadały. Bardziej agresywane panie były oddalone od naszyh gości, które zostały umieszczone koło naszych najmilszych pieszczoszek. Poszłam do paszarni, a gdy skończyłam rozdawać jedzenie, udałam się do siodlarni, biorąc po kolei pudełka z zgrzebłami, kopystkami i innymi rzeczami każdego z koni. Tak na pracy upłynęło mi trochę czasu, choć udało mi się wyczyścić tylko cztery klacze, za to jak dokładnie, każdej poświęcając ponad pół godzinki.
Wołania na śniadanie uświadomiły mnie, że goście, jak i Mateusz oraz Sabina, wstali. Naleśniki z różnymi polewami i dodatkami, mimo dodatku kilku kalorii, były zdecydowanie dobrym wyborem. Zjedliśmy bardo szybko, jednak co innego robić, gdy każdy rzuca się na naleśniki ułożone na kupce, że ich zanik wygląda tak, jak na filmach przy przyśpieszonym tempie.
Ruby zajęła się Elizą, nie sprawiała jej żadnych problemów, spokojnie dawała się osiodłać, podobnie jak Southland, z którą Hana szybko się uwinęła. Fidellis nie dawał żyć Mateuszowi, a tu kopyta nie poda, a popręg nie tak, a idź ty sobie spadać do wulkanu, nie był w nastroju. Candy Crush stała się oazą spokoju i Sabina mogła bez problemów pracować. Len, no cóż, to jest Len, a miał niestety dość kiepski dzień i niezbyt przystępnie zareagował na mnie, pałętającą się w jego boksie, więc trochę z nim powalczyłam, co zdawało się go bawić.
Rozgrzewkę przeprowadziliśmy w drodze na tor crossowy od strony łąk, tam właśnie wybudowaliśmy kilka ścieżek medium. Len szedł na początku, trochę się buntował a ja pracowałam cały czas łydką, jednocześnie odpowiadając szarpnięciem, na jego szarpnięciami, musiałam go mocno trzymać, by przy zakłusowaniu nie bryknął. Za nim Fidi, który także nie wydawał sie zachwycony, jednak Mateusz świetnie sobie z nim radził i nie pozwalał się zdominować. Candy była oazą spokoju i szła po środku, odgradzając ogiery od gości. Southland i Eliza były bardzo zaciekawione nowym miejscem, i bardzo chętnie ruszyły gdy tylko przyszłedł czas na kłus.
Gdy dotarliśmy na miejsce trening rozpoczęła Eliza z Ruby na grzbiecie, czekał je dość prosty, za to długi tor, który miał służyć ćwiczeniu szybkości przy każdych okolicznościach. Dziewczyna dodała łydkę a klacz zagalopowała, podskakując przy tym radośnie. Szybko ją jednak opanowała, a kopytna ruszyła na pierwszą przeszkodę, nie za wysoki, lecz nie za niski mur z żywopłotu. Chętnie skoczyła, po lądowaniu musiała zebrać się do jeszcze szybszgo galopu i pokonać dwa zakręty, po których czekał ją rów. Klacz się zawachała jednak po dodaniu łydki przez Ruby, skoczyła. Kolejna, duża przestrzeń na której musiała szybko galopować, a która doprowadziła ją do drewnianego stosu, a, tuż za nim wniesienie. Bieg pod górkę wcale nie był łatwy ani dla kalczy, ani dla jeźdźca, jednak musiała się sprężać, czekała ją tylko chwila prostej drogi. Ze wzniesienia skakała w bród, ostatni etap treningu. Galop przez wodę zawsze odejmuje punkty za czas, a Eliza to młody koń, miała problemy, jednak się nie poddawała, dotarła do mety z bardzo dobrym czasem i wróciła do nas.
Tym razem ja weszłam na linię startu, pilnując Lena, wiedziałam, że będzie problem przy pierwszych taktach, więc nie zdziwiłam się gdy zaczął brykać i próbował dębować. Szybko go jednak przywrócilam do porządku, by młody wiedział, że lekko nie ma. Potrafił pognać galopem i ładnie skoczyć, jednak młody i niedoświadczony koń nie poradzi sobie aż tak dobrze, szczególnie gdy czeka go wjazd pod górkę w pełnym galopie, widziałam stróżki potu na jego kłębie, jednak się nie poddawał. Miał chwilę galopu po prostej, by skoczyć do wody i to w niej galopować. Dodarł do mety z niezłym czasem, wiedziałam, że czas i treningi go poprawią.
Southland była bardziej obeznana ze sportem, jednak i tak była raczej nowszym koniem, mimo wszystko udało jej się utrzymać świetne tempo pod górkę jak i w wodzie, która zdawała się jej nie przeszkadzać. Fidellis się rzucał i na pierwzej przeszkodzie wyłamał, pokazując swoją niechęć, Mateusz go jednak opanował i koń ruszył przed siebie. Był on najmłodszy i najbardziej nieobeznany ze sportem, ze wszystkich tych koni, ale dobrze się sprawował i widać było wielki zapał i potencjał. Ostatnia jechała Candy, ktora była w świetnym humorze i bardzo dobrej formie, podobnie jak Southland pokazała się w bardzo dobrym świetle przy podjeździe jak i galopie w wodzie.
Rozstępowanie przeprowadziliśmy wracając do stajni, konie wypusciliśmy na padok, sprzęt suszył się na słońcu, a my pognaliśmy kąpać się w przejżystym, lazurowym morzu.

Trening skokowy

Brak komentarzy:
Trening skokowy

Jeździec: Detalli (ja), Dyenney, Mateusz, Sabina, Dawid, Scott
Koń: *Candy Crush, *Len Tao, *Error 53, *Targaryen, *R-Star, *Fonseca
Trening: Skokowy
Na co: Wysokość skoku

Mati wstał dzis wcześniej, cóż, niemiałabym nic przeciwko, gdyby nie postanowił obudzić mnie, zrzucając mnie z łóżka. Rodzinka to jednak jest to... Cóż miałam robić, poszłam się umyć, przepychając się z nim przed umywalką, gdy myliśmy zęby.
Poszliśmy do stajni ogarnąć kilka koni, nakarmić je, jakbyśmy zdąrzyli to i wyczyścić. Brałam się dosć prosto, szare bryczesy i pierwa lepsza z brzegu żółta bluzka. Do niej pasując, żółte skarpetki do jazdy konnej w szaro brązową kratkę i brązowe buty. Mateusz jak zwykle na niebiesko czarno.
- Bierzemy coś dziś na skoki? - Zapytał, gdy dawał jeść Error.
- Jasne, tylko trzeba zwlec resztę, żebyśmy wyrobili się przed planowanym grafikiem, bo dziś trochę inne treningi nas czekają.
- To jakie konie?
- Len, którego ja wezmę, ty weźmiesz Ryena. Obudzimy Dyen, damy jej R-Star, Sabina się powoli przemaga do skoków, więc niech weźmie zawsze radosną Candy, Dawid zajmie się Fosecą, a... Scott, tak Scott niech dosiądzie Error.
Już po kilku minutach nasza drużyna stanęła na nogi, a po szybkim umyciu się i ubraniu, ruszyli do stajni. Konią podobała się taka pora treningu, były pobudone i chętne do pracy. Pogłaskałam Tao a ten przytulił do mnie łebek. Czyszczenie szło szybk i sprawnie, mimo kilku prostestów Fonseci i chumorków 53. A także buntowniczego charakterku Targaryena.
Rozgrzewkę przeprowadziliśmy na maneżu do rekreacji, lekcje się jeszcze nie zaczęły, dzieciaki dopiero czekały na przyprowadzenie im rumaków, więc chętnie patrzyły jak nasze sportowce zaczynają przygotowania. Len szedł pierwszy, na co Tragaryen reagował niezbyt przyjaźnie, musiał zostać wyłączony z naszego zastępu, żeby mgł się rozluźnić. Za mną Error, po niej Candy, która oddzielała ją od R-Star, a na końcu, trochę oddalona, ze względu na bezpieczeństwo, Fonseca. Trochę stępa, trochę kłusa, różnych wolt i innych ćwiczeń rozciągających, a po niecałych trzydziestu minutach były rozgrzane. Opuściliśmy maneż, na który wprowadzili konie rekreacyjne.
Gdy udaliśmy się na parkur, przygotowany przez Agnieszkę, która miała jeszcze sporo czasu na zabranie Mallow na trening. Zaczęłam ja z Lenem, czekał go trening na przeszkodach w C1, a jego dynamiczny przejazd mógł się okazać gwoździem do grobu. Trzymałam z nim mocny kontakt na wodzy, jednocześnie dodając łydkę. Ogier chciał wypruć galopem, jednak mu nie pozwoliłam. Pierwszą przeszkodę pokonał trącając ją dość mocno kopytami, musiałam mu trochę odać wodzy i pozwolić przyśpieszyć, bo było mu niewygodnie. Dzięki temu okser pokonał bezbłędnie. Na potrójnej ciągłej, przy drugim skoku stracił trohę równowagę, przez co z trzeciej przeszkody w ciągu zrzucił poprzeczkę. Zrobiliśmy ładny, płynny zakręt, po którym puściłam go szybciej na triple barre, ogier postawił uszy i wybił się najmocniej jak umiał, poszybował z wielkim zapasem nad przeszkodą. Wylądował badzo ładnie, bez zawanie, po czym pognał na ostatnią przeszkodę, mur. Nie bał się, był odważny i chciał skoczyć, co wyszło mu doskonale. Puściłam go najszybszym galopem do linii mety, p czym wykonując duże koła stopniowo zwalniałam. Gdy na tor wjechał Mati, ja z boku rozstępowywałam Tao.
Targeryen wydawał się skupiony na swoim jeźdźcu, aczkolwiek mógł chcieć wyrywać, co pokazał przy pierwszej przeszkodzie, nadto się rozpędzając, zrzucił drąg. Na okserze zwolnił, dzięki czemu pokonał go pięknie. Przed potrójną ciągłą za bardzo się rozpędził, jednak pokonał ją bez zrzutki. Idealne tempo przybrał przy triple barre i podobnie jak jego poprzednik, skoczył z dużym zapasem. Mur także nie był problemem dla niego, który właśnie nad nim zaprezentował swoją świetną technikę.
Error była pobudzona i chętna do pracy, Scott potrafił przejąć kontrolę nad koniem, jednocześnie go nie zniechęcając. Dodał delikatnie łydkę a klacz ruszyła idealnym tempem. Już pierwszy skok był świetnie wyważony, z mocnym wybiciem, a ona ładnie krzyżowała nogi, chowając je przed siebie. Na okserze też skoczyła świetnie i z dużą gracją. Potrójna ciągła nie sprawiła jej problemów, na każdej prezentując bardzo dobrą technikę. Mur jednak zdawał się ją przerosnąć, chłopak zrobił więc woltę w galopie i ponownie najechał, klacz nie skoczyła już aż tak dobrze, ale nie zrzuciła. Skończyła z bardz dobrym czasem i świetną prezentacją.
R-Star lubiła gnać, a Dyen na to pozwoliła. W jakimś stopniu. Dynamiczny przejazd pozwolił jej w pełni zaprezentować swoje możliwości. Choć nie lubiła stacjonat, pierwsza przeszkoda wyszła jej całkiem całkiem. Okser dał jej o wiele lepszą okasję do zaprezentowania możliwości, więc genialnie podciągała nad nim nogi. Ciągła nie sprawiła jej żadnych kłopotów, jechała prościutko, przez sam środek, ani na chwilę nie tracąc równowagi. Przy triple barre za słabo się wybiła, i przeleciała bardzo nisko, jednak tak schowała nogi, że nic nie dotknęła. Mur nie był jej straszny, skoczyła bez mrugnięcia okiem.
Fonseca trochę się opierała i buntowała, przez co Dawid musiał wykonać duże kółko galopem, zeby ją opanować i ładnie najechać na stacjonatę, klacz postawiła uszy przed siebie i, już skupiona, skoczyła pięknie. Miała podobną technikę co R-Star, prawie tak samo chowała nogi, tylko że Sekta ciągnęła je do siebie w dość nietypowy sposób. Okser czy potrójna nie stanowiły dla niej wyzwania. Triple barre pokonała bez zająknięcia, a i mur nie był jej straszny.
Candy Crush była jak zwykle skupiona i w świetnym chumorze. Stacjonatę pokonała z bardzo dużym zapasem, chociaż nie rpzepadała za tą przeszkodą. Na okserze zaprezentowała jak wysoko może się wybić. Na potrójnej ciągłej miałą uszy postawione a całe jej zachowanie sugerowało, ze nie może doczekać się skoku. Pokonała ją dynamicznie, bez zawachania i bez zrzutki na ani jednej przeszkodzie. Na triple barre takze mocno się wybiła, przy lądowaniu jednak trochę się zachwiała, mimo to szybko odzyskała równowagę, ostatni był mur, przy którym nie miała większej trudności.
Po treningu dołączyliśmy do dzieci z rekreacji, by razem z nimi rozstępować konie. Później rozsiodłaliśmy je, daliśmy na padok, a sami poszliśmy robić swoje.

Trening skokowy

Brak komentarzy:
Trening skokowy

Jeździec: Detalli (ja), Dyenney, Mateusz, Sabina, Dawid, Scott
Koń: *Candy Crush, *Len Tao, *Error 53, *Targaryen, *R-Star, *Fonseca
Trening: Skokowy
Na co: Trudność przeszkód

Wieczorem udało nam się zmobilizować, by wziąć na trening, którego w planach nie było, nasze nowe perełki. Szybko rozdzieliłam konie, ja wzięłam Targaryena, Mateusz Lena, Dyenney dostała Error, Sabina ponownie dosiadła Candy Crush, Dawifowi przypadła R-Star, a Scott wziął Fonsecę.
Mimo dośc później pory, słońce nadal grzało, czyszczenie koni nie zajęło dużo czasu, nie wybrudziły się na padoku, z czego byliśmy bardzo zadowoleni. Ryen był kochanym koniem, jednak jeżeli chodzi o siodłanie, no cóż, bez kija nie podchodź. Trochę się z nim poużerałam, ale skończył w siodle i ogłowiu.
Rozgrzewkę znów przeprowadziliśmy na maneżu rekreacyjnym, nikogo już na nim nie było, więc bez problemu mogliśmy z niego korzystać. Z Targaryenem wyjechałam poza zastęp, by mógł się rozluźnić, a bez innych koni przed lub za sobą szło mu to bardzo dobrze. Po niecałych pół godzinach udaliśmy się na parkur.
Poprosiłam Vijay'a o rozstawienie nam przeszkód, co też zrobił, wymagały od konia skupienia i odwagi, pstrokate kolory, dziwne kształty, ciężkie ułożenie poprzeczek.
Zaczęłam z Ryenem, rwał się do pracy. Dodałam delikatnie łydkę a on ruszył dzikim galopem, musiałam zrobić woltę, żeby go ustabilizować, pamiętając, że jemu wygodniej jest skakać przy szybkim przejeździe. Pierwsza przeszkoda był raczej łagodna, triple barre, skoczył bez problemowo i wylądował pewnie. Po dość dużym zakręcie czekał do mur, dodałam delikatnie łydkę a koń przyśpieszył i skoczył mocno podciągając nogi. Kolejny to aż czteroczłonowy szereg, trochę się bałam, że koń straci równowagę, wypadkie z rytmu, lecz gdy tylko prosto wpadł w ciąg, poradził sobie idealnie. Po pokonaniu czwartej przeszkody z szeregu czekała nas piramida, dość wredna przeszkoda, jednak i ona była do pokonania, choć górny drąg trącił kopytem. Po zakręcie i dość długim najeździe czekał go odwrócony triple barre, wychamował mocno zanim skoczył, musiałam zrobić woltę i najechać jeszcze raz, dopiero wtedy się odważył na wykonanie niezbyt pewnego skoku. Ostatni był wachlarz, jednak i on nie sprawił mu większych problemów.
Len bardzo się rwał Mateuszowi, dlatego musiał zrobić z nim kilka wolt, zanim wjechał na tor. Tao niczego się nie bał, ale stracił rytm w szeregu i zrzucił ostatni drąg. Piramida poszła mu świetnie. Odwrócony triple barre zdawał się go przestraszyć, jednak po dodaniu łydki pokonał go bez problemu. R-Star nie miała sobie tego dnia równych, żadna z przeszkód nie sprawiła jej większego kłopotu, idealnie sobie radziła na każdej z nich, była zwinna, szybka i odważna. Candy Crush, preferując wolniejszy przejazd, mogła dokładniej przyjżeć się przeszkodą, a żadna nie mogła jej zaskoczyć, chętnie oddawała skoki, zawachała się tylko na odwróconym tripple barze i wachlarzu. Fonseca chwilę pobrykała, ale od razu wróciło jej skupienie i jedyna przeszkoda, która ją z niego wybudziła to piramida, przy każdej innej oddawała pięknie wywarzone skoki z ogromnymi zapasami. Error wyglądała na klacz, która dobrze się bawi, okazywała uwagę jeźdźcowi, ale sama chętnie decydowała o swoim skoku, pomocy potrzebowała tylko na piramidzie i tripple.
Po treningu rozstępowaliśmy konie na maneżu i odstawiliśmy do boksu, a sami poszliśmy coś zjeść przy filmie.

Trening skokowy

Brak komentarzy:
Trening skokowy

Jeździec: Detalli (ja), Dyenney, Mateusz, Sabina, Dawid, Scott
Koń: *Candy Crush, *Len Tao, *Error 53, *Targaryen, *R-Star, *Fonseca
Trening: Skokowy
Na co: Szybkość

O dziesiątej rano mieliśmy się spotkać na przygotowania do treningu skokowego, trzeba było wyczyścić konie, zanim jednak zabrałam się za to usłyszałam pięć tysięcy próść co do tego kto i na kim. Sama zdecydowałam się wziąć Candy Crush, ze względu na jej wolne przejazdy, trzeba było nią porządnie ruszyć i trzymać szybkie tempo. Mati wziął Fonsecę, Dawid dostał Lena, Sabinie trafiła się Error, Scott dostał Tragaryena a Dyenney R-Star.
Czyszczenie szło szybko i sprawnie, przynajmniej mi, Candy to zdecydowanie uroczy i kochany koń, który przyjmie każdą pieszczotę i nie tylko. Chętnie dawała kopyta, łasiła się do mnie, nawet nie miała fochów przy zapinaniu popręgu, jak mi brakowało takich koni.
Maneż zajęły dzieci z rekreacji i raczej nie mogliśmy im się wciąć, każdy inny został już zajęty, cieszyłam sie, że wszyscy pracownicy trenują konie zgodnie z planem. Jednak skoro my mieliśmy tego dnia robić trening na jednym z padoków, czemu i na takim nie zroić rozgrzewki. Dzięki dużemu terenowi każdy mógł rozgrzać koni ana własną rękę, a one, nie mając większych ograniczeń szybko się rozluźniły.
Trening rozpoczęłam ja i Candy, przeszkody były niskie, bo w P, tak żeby móc się bezpiecznie rozpędzać nie bojąc się, że nie wyrobi przy takiej prędkości tak wysoko. Ruszyłyśmy, a klacz przybrała swój równy, ale spokojny galop, miała za małą prędkość, chodziło o szybki przejazd, dodałam jej łydki i trochę przyśpieszyła, dzięki czemu szybciej wykonała skok. Od kolejnej przeszkody dzieliła nas duża przestrzeń. Znów dodałam łydkę i mocno ją przycisnęłam, klacz zareagowała od razu i ruszyła szybko i żwawo, dzięki czemu już po chwili byliśmy przy kolejnej przeszkodzie. Po dość dużym zakręcie trzeba było podjechać do kolejnej przeszkody, znów ją podgoniłam a ona wykonała ładny skok. Dwie kolejne znalazły się prawie przeciwległym końcu maneża. Mocno ą ścisnęłam i przytrzymałam łydkami, by mocniej przyśpieszyła i nie zwalniała. Pokonała obydwie przeszkody. Nie miała tak strasznego czasu, ale mogło być lepiej.
Len to koń stworzony do bardzo szybkich i bardzo dynamicznych przejazdów, co udowodnił i w tym. Im bardziej pędził tym lepiej wychodziły mu skoki. Jednak musiał uważać przy lądowaniu. Targaryen także galopował niezwykle szybko, w pewnym momencie jeździec musiał go wręcz troche podtrzymać, żeby nie zrobił sobi ekrzywdy, zaliczył świetny przejazd. R-Star dawała z siebie wszystko, miała szybki, rytmiczny galop, nie wypadała z narzuconej prędkości, ewentualnie tylko przyśpieszała. Jedyne kiedy musiała zwolnić to zereg zrobiony z dwóch przeszkód. Fonseca lubi jeździć dynamicznie, ale rytmicznie, z zachowanym tempem, pokonała trasę bezbłędnie, z klasą i gracją a jednocześnie świetnym czasem. Error trochę szalała, trzeb było ją zwalniać co chwilę, by nadto się nie rozpędziła i nie wpadła z pełnego galopu w przeszkodę, przez zbyt dużą prędkość strąciła drągi z szeregu.
Po treningu rozstępowaliśmy konie i daliśmy na padok, a sami, ciesząc się dniem wolny, poszliśmy popływać na rafie.

Trening skokowy

Brak komentarzy:
Trening skokowy

Jeździec: Detalli (ja), Dyenney, Mateusz, Sabina, Dawid, Scott
Koń: *Candy Crush, *Len Tao, *Error 53, *Targaryen, *R-Star, *Fonseca
Trening: Skokowy
Na co: Zwrotność

Wieczorem mieliśmy mieć trening, jednak wszystko nam się poprzęciągało, od opuźnień w przygotowaniu koni uratowała nas nasza praktykantka Hayley wszystkim się zajęła. Kiedy przybiegliśmy zdyszani do stajni, po treningu wyścigowym, konie były gotowe a dziewczyna stała uśmiechnięta czekając na nas.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się przyjacielsko. - Po treningu wpadnij do mnie do biura.
- Dobrze. - Wydawała się przestraszona, miałam nadzieję, że nie pomyślała, że chcę ją zwolnić.
Wzięliśmy konie na halę, już się ściemniało, a duży budynek był dobrze oświetlony.
- No myślałam, że się was nie doczekam. - Agnieszka zaśmiała się, kładąc ostatni drąg.
- Łatwo ci powiedzieć leniu, kiedy my od rana do nody konie trenujemy. - Zażartowałam.
- Też bym tak chciała, ale coś mi nie wyszło. - Dziewczyna powoli wracała do zdrowia, choć w sumie, według lekarzy, szło jej to bardzo szybko, załatwiła się, i to mocno, spadając podczas treningu wyścigowego, jednak powoli wracała do formy.
Konie były chętne do treningu, kilka razy R-Star chciała wyrwać na ciasno ustawione przeszkody, jednak najpierw rozgrzewka. Wolałam z nią odjechać od grupy, tak samo zrobił Mateusz na Targaryenie. Te konie zdecydowanie nie powinny mieć zbyt bliskiego kontaktu z innymi. Gdy tylko odsunęłam się od zastępu, ona się uspokoiła, zwolniła, słuchała się mnie bez oporów.
Rozpoczęłam trening, od pierwszych taktów mocniej trzymałam Erkę, nie mogłam jej pozwolić na zbyt szybki przejazd, musiała jechać powoli i roztropnie, by nie wpaść w przeszkodę. Pierwszy skok wykonała bezbłędnie, ładnie podciągając nogi. Jednak już po lądowaniu próbowała przyśpieszyć. Nie zwlekając przytrzymałam ją, a ona ładnie zakręciła na okser. Nie podobało jej się to tempo, ale podporządkowała się. Po lądowaniu skręt o 180 na szereg z dwóch przeszkód. Straciła na nim rytm i zrzuciła jedną poprzeczkę. Po wyjechaniu czekały nas manewry między przeszkodami na ostatnią. W dość szybkim galopie wykonywała ładne skręty, by na koniec skoczyć nad triple barre. Zakończyłą trening z dobrym czasem.
Targaryen, jak to zwyke on, strasznie rwał, jednak Mati nie dawał mu zbyt szybko galopować, mimo wszystko zbyt szybko wypadł na pierwsza przeszkodę, przez co na zakręcie  miał problem i zrzucił poprzeczki z okseru. Zrozumiał swój błąd i słuchał się swojego jeźdźca. Fonseca była zaskakująco spokojna, ją trzeba było wręcz trochę pogonić, lecz Dyen nie miała z tym problemów. Zaliczyły ładny, staranny przejazd. Dawid miał duży problem z Lenem, koń chciał biec jak najszybciej mógł, jednak dynamiczny przejazd w tym momencie nie był dobrą decyzją. Musiał zrobić z nim kilka kółek, żeby zmęczyć konia, a i tak wyrywał, przez co na szeregu zgubił rytm i strącił. Trzeba było nad tym popracować. Candy Crush współpracowała, lubiła wolniejsze tempo przejazdu, była bardzo dokładna a manewry między przeszkodami płynne, dodatkowo genilanie  się składała. Sabina wzięła Error, nie zachowywała się tragicznie, ale mogło być lepiej, trzeba ją było najpierw uspokajać i podporządkować. Ale po tym przejazd był spokojny i ładnie wykonany.
Po treningu rozstępowaliśmy konie i odstawiliśmy do boksów. Poszłam do biura, na spotkanie z Hayley, siedziała jak na szpilkach. No cóż, gdy jednak dowiedziała się, że została zatrudniona, cieszyła się jak nikt inny.

Trening skokowy

Brak komentarzy:
Trening skokowy
Trening: Skokowy
Na co: Prędkość
Konie: Havok, *Sparrow's Owen, Octavia, Luna, Savoir Vivre
Jeźdźcy: Detalli (ja), Khaleah, Mati, Vicky, Melody

Po południu zebraliśmy konie z padoku, by dokładnie je wyszczotkować i przygotować do jazdy. Khaleah ponownie dostała Octavię, ze względu na miękkie chody i przyjemne dla jeźdźca wybicie podczas skoku, Mati wziął trochę rozbrykaną dziś Lunę, Melody, ku jej uciesze, dostała Owena, Vicky przydzieliłam Strykera a sama zabrałam Havoka. Koń nie przejmował się tym, co przy nim robiłam. Tak zwane "róbta co chceca", a on tylko stał i czekał aż zakończę pielęgnację.
Gdy wszyscy byli już gotowi ruszyliśmy na maneż, ostatni raz poprawiając popręgi i wskakując w siodła. Rozgrzewka zajęła nam trzydzieści minut, to w stępie to w kłusie, czasem podrzucając jedno krążenie galopem i robiąc wolty, półwolty i inne by konie się rozprężyły.
- To wjeżdżam. - Oznajmiłam i skierowałam konia do duży trawiasty "padoko maneż", gdzie w dużych odległościach były porozstawiane przeszkody.
Havok nie był typem konia "HEEEEEEEEEEEEEJA I DO PRZODU", ale można było mu bez problemu nażucić dowolne tempo, o ile nie był do długotrwały, ślimaczy galop.  Dodałam porządnie łydkę i koń ruszył żwawo do pierwszej przeszkody, którą pokonał długim susem, nie starał się jednak podciągnąć nog, co niezbyt mi się spodobało. Po lądowaniu od razu dodałam łydki, by trzymał duże tempo i jak najszybciej przegalopował na równoległy bok maneżu, na którym czekała nas mała stacjonatka. Siłą rozpędu pofrunął do góry jakby skakał N, chociaż ustawiliśmy na L. Mocny galop po przekątnej, by na środku delikatnie zwolnić przed podwójną ciągłą. Do ostatniej przeszkody zrobiliśmy duże półkole w bardzo krótkim czasie, cały czas popędzałam karego. Skoczył, ładnie, wysoko i schował nogi przed siebie.
- Ciri, teraz ty. - Uśmiechnęłam się do dziewczynki, która wesoło wjechała na Octavi na maneż.
Khaleah dobrze radziła sobie z koniem, od razu podporządkowała sobie klacz i narzuciła jej bardzo szybkie tempo, w którym zaczęły pokonywać trasę. Octi za pierwszym razem, zapewne zmylona rozpędem, skoczyła za wcześnie, przeleciała co prawda nad przeszkodą jak torpeda, ale wybiła się za nisko i trąciła drąg kopytem. Dziewczyna od tej pory bardziej pilnowała klacz i instynktownie trochę zwalniała przed przeszkodą, by Ctavia nie zapędzała się za szybko. Zwolniła także tempa przy podwójnej ciągłej, która nie sprawiła im problemu a potem już tylko po półkolu jak najszybciej, by znów przelecieć nad przeszkodą, tym razem wybiła się wyżej i ładnie schowała nogi.
Następna była Vicky z szarpiącym się Savoirem, bardzo chciał już zacząć ten trening i nie rozumiał, czemu jego jeździec tak się powstrzymywał. Gdy tylko Vicky dodała mu delikatnie łydkę, on, jakby kopnięty conajmniej przed tyranozaura ruszył z ogromną prędkością, wręcz szarżując na przeszkodę. Takie tempo nie przeszkodziło mu jednak w ładnym jej pokonaniu czy słuchanie się jeźdźca, dobrze mu się pracowało przy tej prędkości, dlatego dopiero po szarpaninie z dziewczyną zwolnił trochę przed podwójną ciągłą, na której omal nie wpadł w drugą przeszkodę szeregu. Na dużym półkolu do ostatniej przeszkody dziewczyna go puściła a ten radośnie dogalopował najszybciej jak potrafił i wykonał najdłuższy skok, jaki kiedykolwiek widziałam. Zmachana Vicky wróciła na ślad.
Melody wjechała pewna siebie i szczęśliwa na Owenie, który także aż się wyrywał do przeszkody i podobnie jak Stryker, choć trochę łagoniej, zareagował na łydkę blondynki. Ruszył bardzo szybko, ale w przeciwieństwie do poprzednika nie przeszkadzało mu zwolnienie na podwójnej ciągłęj i osiągnął podobną prędkość do niego na półkolu. Bardzo ładnie podciągał nogi i, choć nie musiał wcale aż tak wysoko skakać, z chęcią to robił.
Ostatni był Mati z Luną, która, choć pracowała z chłopakiem chętnie, musiała się jakoś wyszaleć od buzującej energii. Chłopak zrobił z nią więc dwa kółka galopem wokół przeszkód, po czym zaczął przejazd. Klacz trochę rwała do przodu na siłę, ale Mati powstrzymywał ją od niezbyt mądrych posunięć i nakierowywał na przeszkody, które ona całkiem zgrabnie pokonywała. Na przekątnej na szeregu zwolniła bez większych ceregieli, ale gdy przyszło potem przyśpieszyć... Nie byłam pewna czy mój brat ciotecny utrzyma się w siodle. Na całe szczęście został na grzbiecie konia i dokończył przejazd ostatnim, pieknym i wysokim skokiem.
Po zakończeniu treningu i rozstępowaniu koni odprowadziliśmy je do stajni, a sami stwierdziliśmy, że zostało dostatecznie dużo czasu, by dać nura do basenu.