TEN SAM LINK PROWADZI DO
CZTERECH
RÓŻNYCH TRENINGÓW! JEDŹ W DÓŁ A
ZNAJDZIESZ WSZYSTKIE WYPISANE W
BOKSIE KONIA!
Trening skokowy
CZTERECH
RÓŻNYCH TRENINGÓW! JEDŹ W DÓŁ A
ZNAJDZIESZ WSZYSTKIE WYPISANE W
BOKSIE KONIA!
Trening skokowy
Koń: C’est la vie,
Lugano, Taskmaster, Ego van Orti, Flora de Mariposa, Angemon, Lady Ann
Jeździec: Ja (Detalli),
Ruska, Ana, Nick, Ivette, Christopher, Melody
Na co: Wysokość skoku
Po
treningu wyścigowym byłam obolała i zmęczona, ale nie mogłam tak po prostu
pójść i odpocząć. Czekał nas jeszcze cudowny trening skokowy. Jupi… Tak też
poszłam do stajni przygotować Angemona. Siostra i reszta załogi byli już na
miejscu i kończyli siodłanie koni. Nie musiałam mówić, jaka byłam
przeszczęśliwa, gdy się okazało, że wyczyścili i mojego siwka, więc pozostało
już tylko założenie mu sprzęty.
Wsiedliśmy
na konie i ruszyliśmy wesoło na maneż, a po kilku minutach zmieniliśmy zdanie.
W temperaturze czterdziestu stopni o wiele lepszą opcją wydawała się być klimatyzowana
hala. Na niej Mateusz, który właśnie skończył ogarniać sprzęt wyścigowców,
rozłożył nam przeszkody. Najpierw na C, żeby Angemon mógł skoczyć, dopiero
później miał zwiększyć do CS dla naszych skoczków.
Zaczęliśmy
rozgrzewkę. Z Angemonem szliśmy trochę oddaleni od zastępu, żeby młody nie
próbował wejść w tryb terminatora na inne konie. Jako pierwsza była Flora de
Mariposa z Aną na grzbiecie, która była zachwycona, że może pojeździć na
kasztance. Następnie Taskmaster i Christopher, potem Lugano i Ruska, Lady Ann i
Melody a na końcu C’est la vie z Nickiem. A w środku po mniejszym kole Ivette
męczyła się z Ego van Orti’m, prowadząc rozgrzewkę w jego tempie.
Ruszyliśmy
żwawym stępem i oczywiście Angemon już chciał gonić konie, ale go od tego
powstrzymałam, nie chcieliśmy przecież wypadku. Tak też trzymałam go w szybkim,
ale nie wyścigowym tempie. Po zmianie kierunku i pięciu kolejnych minutach
stępa, mogliśmy przejść do kłusa. Z każdym krokiem było czuć jak konie
stopniowo się rozluźniają a ich mięśnie zaczynają świetnie pracować.
Pozwoliliśmy im na krótkie zagalopowanie, a następnie kłus i stęp na długiej
wodzy. Przez całą rozgrzewkę w wolnych miejscach kręciliśmy wolty, by konie
jeszcze bardziej się rozluźniły. My skończyliśmy, a Ego zdawał się dopiero
zaczynać, cóż, będzie musiał skakać jako ostatni.
Tym
czasem jako pierwsi byliśmy Angemon i ja. Koń aż chciał się rzucić na
przeszkody, dlatego musiałam bardzo mocno trzymać za wodze i całą mocą dosiadu
powstrzymywać go od wejścia w tryb Sekretariata. Nawet nie musiałam dodawać
łydki, żeby koń zagalopował, wystarczyło oddać mu trochę wodzy. Z dużą
prędkością ruszyliśmy na pierwszą przeszkodę. Okser był ustawiony na C1. Koń
ładnie się wybił i pokonał go bezbłędnie. Zakręt i najazd na triple barre, koń
ani na chwilę się nie zawahał i wybił się z pełną mocą nad przeszkodą.
Następnie czekała nas ciągła złożona z dwóch okserów. Także i to pokonał bardzo
dobrze, choć stracił rytm przy lądowaniu i przy wybiciu się na druga przeszkodę
zahaczył kopytami o drągi. Ostatnia była stacjonata ustawiona na CC. Angemon
skacze bardzo wysoko, ale nie byliśmy pewni jak to wyjdzie. Za pierwszym razem
koń się przestraszył i nie oddał skoku. Jednak gdy tylko zrobiłam z nim woltę i
najechałam jeszcze raz – spróbował. Co prawda zahaczył nogami o drągi, ale
byłam z niego dumna, młody rozwijał się niesamowicie.
Kolejna
na tej wysokości skakała Lady Ann z Melody na grzbiecie. Klacz, chociaż nie
skakała tak wysoko jak jej koledzy z sekcji, była równie dobrze wyszkolona pod
względem techniki i umiejętności radzenia sobie na trasie. Pierwszy okser
skoczyła bez problemów, z dużym zapasem i ładnie się przy tym składając.
Następny był triple barre nad którym dosłownie przefrunęła. Na podwójnej
ciągłej instynktownie zwolniła i oddała dwa bardzo poprawne, choć nie tak
zjawiskowe skoki. Ostatnia stacjonata także jej nie przeraziła. Tor przejechała
szybko i perfekcyjnie.
Rozstępowaliśmy
ich, podczas gdy Mateusz ustawił drągi na CS i ostatnią na GP. Ruszyła Flora z
Aną. Klacz pałała wielkim entuzjazmem. Ruszyła szybkim, płynnym galopem,
ruszała się genialnie a jej pierwszy najazd i oddany skok były fantastyczne.
Także na triple barre była bezbłędna. Przy ciągłej bez problemu dała się
zwolnić, dzięki czemu idealnie wpadła w rytm i śpiewająco pokonała dwa oksery.
Ostatnia, wyższa stacjonata także nie była dla niej problemem. Nie zawahała się
i oddała skok.
Ruska
już nie mogła się doczekać, by przetestować Lugano na trasie, tak więc to ona
skakała jako trzecie. Koń był w świetnym nastroju i widać, ze podobał mu się
trening. Siostra ruszyła na nim dobrym tempem, ogier miał rytmiczny galop i
wykazywał się wielką elastycznością, dlatego Ruska stwierdziła, że postanowi
zaoszczędzić czas, trochę skracając trasę. A ogier nie miał nic przeciwko takim
manewrom. Sunął między przeszkodami oddając kolejne skoki. Ani okser, ani barre
nie były w stanie go zatrzymać. Na ciągłej trochę zwolnili, dobrze radząc sobie
na dwóch przeszkodach. A na najwyższej stacjo nacie Ruska go trochę pogoniła,
dzięki czemu oddał długi, wysoki skok. Byli fantastyczni w duecie, Ruska sama
dobrze to wiedziała i pochwaliła konia masą pieszczoch.
Jako
czwarci z kolei zaprezentowali się Taskmaster i Christopher. Choć koń nie był
zbyt doświadczony, miał ogromny talent, którego nie mogliśmy zmarnować. Ogier
ruszał się świetnie, szybko i pewnie, a zarazem dokładnie. Wyglądał jakby
odmierzał idealną odległość od przeszkody. Pierwszy skok oddał perfekcyjnie, z
dużym zapasem. Tak samo jak drugi. Na ciągłej się jednak zawahał. Za szybko w
nią wpadł i odmówił skoku na drugim okserze. Chris więc zrobił z nim woltę i
najechał drugi raz, już wolniej. Ogier wiedział czego się spodziewać i bardzo
ładnie pokonał przeszkodę. Z kolei na najwyższej stacjo nacie znów chciał
zrezygnować, ale Chris utrzymał go w szybkim tempie i przeskoczyli. Co prawda
koń zahaczył kopytami o drągi, ale nic nie spadło.
C’est
la vie pod Nickiem rwała się jak szalona. Strasznie chciała już skakać,
dodatkowo z każdą minutą czekania coraz bardziej się denerwowała i ciężko ją
było utrzymać. I oczywiście nie utrzymał jej, klacz ruszyła jak długo przed
siebie. Nie wyłapała rytmu, źle skoczył i zrzuciła poprzeczki. Wiedzieliśmy, że
trzeba to u niej korygować. Nick zawrócił więc ją a Mateusz ustawił drągi od
nowa. Tym razem ruszył trzymając ją bardzo mocno i zmuszając do wolniejszego
tempa i tym samym przykładania większej uwagi. Nic więc dziwnego, że gdy tylko
klacz udało się skupić na torze, pokonała wszystko bezbłędnie i z dużymi
zapasami.
Został
już tylko Ego, który właśnie kończył swoją rozgrzewkę. Ive posłała mi morderczy
wzrok, że niby dlaczego to ona ma się męczyć, no ale trudno, mus to mus. Wzięła
go przez tor, na linię startu i ruszyła galopem. Choć nie wiem czy to można
było galopem nazwać. Zanim więc w ogóle wzięła się za skoki, zrobiła z Ego dwa
duże koła, żeby go trochę przyspieszyć. Koń mozolnie i niechętnie zebrał się do
w miarę normalnego tempa. Nad pierwszą przeszkodą skoczył zupełnie od
niechcenia, a i tak wyszło mu to bardzo dobrze. Gdy wylądował chyba złapał już
odpowiedniego bakcyla, bo zebrał się w sobie na tyle, by ruszyć jeszcze trochę
szybciej i nad triple wykonać naprawdę długi, ładny lot. Na ciągłej trzeba go
było trochę zebrać, co nieźle go wybiło z rytmu, szczególnie, gdy już po
pokonaniu z gracją tych dwóch okserów kazano mu przyspieszać. Ale zrozumiał
dlaczego, przed nim stała bardzo wysoka stacjonata. Ogier rozpędził się, choć
bez przesady, to nadal Ego, i wystrzelił przy wybiciu niczym rakiet, wykonując
swoje popisowe, tak dobrze rozpoznawalne, długie szybowanie.
Po
zakończeniu treningu poszliśmy z końmi na krótki spacer, żeby na nim się
rozluźniły, a następnie zostawiliśmy je na pastwiskach i zostało już tylko
zaniesienie sprzętu do siodlarni.
Trening
skokowy
Koń: C’est la vie,
Lugano, Taskmaster, Ego van Orti, Flora de Mariposa, Angemon, Lady Ann
Jeździec: Ja (Detalli),
Ruska, Ana, Nick, Ivette, Christopher, Melody
Na co: Szybkość
Po
południu zrobiło się niezwykle przyjemnie, więc stwierdziliśmy, że weźmiemy
konie na trening. Siodłanie Taskmastera było wyjątkowo proste tego dnia. Za to
Ego rzucał się biednej Anie tak na boki, że Nick i Chris musieli jej pomagać.
Aż się Ruska ucieszyła, że nie miała problemów z Lugano.
Poszliśmy
na duży padok, na którym przeszkody były rozłożone w klasie P, a następnie
Mateusz miał je zmienić na C.
Rozgrzewka
poszła szybko i sprawnie. Taskmaster był energiczny i chętny do współpracy, a i
inne konie, pomijając Ego, podchodziły z dużym zapałem do tego. Szybko się
rozluźniły przy kręceniu coraz mniejszych kółek w trzech chodach. Pozwoliliśmy
im też pochodzić na luźniejszej wodzy po całym kole. A w tym czasie Ego z Aną
rozgrzewali się w jego powolny sposób.
Pierwszy
ruszył Angemon z Ivette. Kobieta wolała skakać wyższe klasy, ale lubiła naszego
utalentowanego ogiera, więc wszystko się równoważyło. A i on był idealny na tę
trasę. Składała się ona z samych prostych okserów, ustawionych w wszystkich
narożnikach kwadratowego pastwiska, no i jeden na środku. Koń musiał osiągnąć
jak najlepszy czas. Para ruszyła z kopyta, aż trawa wystrzeliła w górę. Do
pierwszej przeszkody na narożniku koń dotarł w błyskawicznym tempie i wykonał
długi skok, ładnie się rpzy tym składając. Od razu po lądowaniu został
popędzony do kolejnego rogu, w którym oddał bardzo ładny skok. Trzecia
przeszkoda poszła mu nieco gorzej, bardzo się rozpędził, za bardzo, i nie
wyhamował, przez co lot nie był zbyt zjawiskowy. Na czwartą za to najechał
szybko, ale zarówno bezbłędnie, pozostało już tylko ruszyć po skośnej na
ostatni okser. Koń przejechał trasę bezbłędnie ze świetnym czasem.
Drugim
koniem, który miał ćwiczyć na P, była nasza Lady Ann. Razem z Melody tworzyły
naprawdę dobry, zgrany zespół. Ann już od początku wykazywała wielkie chęci do
współpracy. Galopowała bardzo szybko, jednocześnie dobrze oceniając swoje
możliwości co do wybicia. A w razie wszelkich niepowodzeń pomagała jej Melody.
Dziewczyny pokonały trasę bardzo szybko i w ładnym stylu. Klacz wybijała się
wysoko.
Po
podniesieniu poprzeczek na klasę C ruszył Lugano wraz z Ruską. Siostra
prowadziła go bardzo pewnie i szybko, tak, że w mgnieniu oka pokonali z dużym
zapasem pierwszą przeszkodę. Po lądowaniu koń spróbował zwolnić, ale Ruska na
to nie pozwoliła. Miał w końcu dać z siebie wszystkie wyścigowe możliwości. Dzięki
mocnej łydce i dobremu prowadzeniu koń utrzymywał niesamowicie szybkie tempo,
jednocześnie oddając piękne skoki.
Chris
pewnie trzymał C’est i tylko dzięki jego sile klacz nie ruszyła jeszcze cwałem
na przeszkody. Mężczyzna musiał zrobić z nią kilka dużych kół, zanim w ogóle
mogła ruszyć. A jak już ruszyła to się za nią kurzyło. Pojechała jednak za
szybko, w takiej prędkości nie wybiła się zbyt dobrze i strąciła drągi. Zarówno
Chrisa jak i zamą la vie zmotywował ten błąd. Jeździec przytrzymał ją jeszcze mocniej,
a i klacz szczególnie się temu nie stawiała. Dzięki temu jechali naprawdę
szybkim galopem, ale z głową. A klacz wszystkie kolejne oksery zaliczyła
śpiewająco.
Czas
przyszedł na Florę i Nicka. Kasztanka radośnie postawiła uszy, nie mogąc
doczekać się by zacząć. Gdy tylko dostała łydkę, aż bryknęła sobie z radością,
po czym pognała na przeszkody. Przed pierwszym okserem wpadła w zakręt jak
prawdziwy zawodowiec. A i po lądowaniu nie miała zamiaru tracić prędkości.
Jeszcze mocniej wybiła się na drugiej przeszkodzie i z każdą kolejną próbowała
skakać coraz wyzej i robić najazdy coraz szybciej. Nad ostatnim okserem
praktycznie przefrunęła.
Przyszła
pora na mnie i Taskmastera. Chłopak był rozbudzony i chętny do współpracy.
Trzymałam go pewnie na wodzy, ale nie wstrzymywałam go. Dodałam łydkę, a koń
ruszył szybkim galopem. Jeszcze trochę go pogoniłam, mógł jechać szybciej. Co
zresztą zrobił z przyjemnością. Dobrze najechaliśmy na przeszkodę, a Master
oddał wysoki skok, mocno podciągając nogi. Skakał tak, jakby właśnie szedł CS a
nie C. Po lądowaniu przytrzymałam go łydką i najechał na kolejny okser, taki
sam skok, wysoki, świetną techniką. A każdy kolejny wychodził mu jeszcze
lepiej. Byłam z niego dumna, zaliczyliśmy tor bezbłędnie ze świetnym czasem.
Ana
właśnie skończyła mozolną rozgrzewkę Ego i widać, że naprawdę nie podobała jej
się wizja tego treningu. Ego van Orti i trening szybkościowy to dwa sprzeczne
pojęcia. O ile z C’est trzeba było robić koła, żeby klacz zwolniła, tak Ana
kręciła kolejne koła z Ego, żeby dodać mu troche prędkości. Koń niechętnie
ruszył na pierwszą przeszkodę, ale tak mu się nie podobało poganianie go, że aż
odmówił skoku. Po kilku cyrkach z jego strony Ana ogarnęła go pewnie i ruszyła
ponownie, tym razem pokazując, że nie będzie znosić takiego zachowania. Jak
widać jej samozaparcie było na tyle odczuwalne, że Ego pokonał trasę już bez
żadnej odmowy. Co prawda nie był to ani najszybszy przejazd, ani najlepszy
technicznie, ale dał się ruszyć w naprawdę złym humorze. A na trzecim okserze nawet
całkiem nieźle mu poszło. Szkoda, że po tym jednym skoku zapał znów minął.
Rozstępowaliśmy
konie i zaprowadziliśmy je na pastwisko, oczywiście wczesniej rozsiodłując je.
Trening
skokowy
Koń: C’est la vie,
Lugano, Taskmaster, Ego van Orti, Flora de Mariposa, Angemon, Lady Ann
Jeździec: Ja (Detalli),
Ruska, Ana, Nick, Ivette, Christopher, Melody
Na co: Zwrotność
Przyprowadziliśmy
konie na halę. I to było naprawdę wielkie poświęcenie, bo tego dnia nawet nie
chciało się oddychać. Tak było gorąco. I co z tego, że ze stajni do hali idzie
się tylko trzy minuty. To trzy minuty na prawdziwej patelni. Dzięki boru kryta
hala miała klimatyzację ustawioną na ful i mogliśmy przestać wypacać z siebie
wszystko, co jeszcze nie wyparowało.
Koniom
także tego dnia bardzo, bardzo, bardzo tragicznie się nie chciało. Zresztą
czemu się dziwić. Upał jak cholera, a my im każemy skakać. Gdyby nie
klimatyzowana, przyjemna hala, pewnie dalibyśmy sobie spokój. Po co stawialiśmy
tę halę… Tak więc rozgrzewka była powolna i męcząca, jeszcze nigdy nie
sądziłam, że Angemon mógłby usnąć podczas kręcenia kółek w galopie, a tu
proszę. Niespodzianka. Mógłby. W końcu się jednak rozruszały i rozluźniły na
tyle, że mogliśmy zacząć.
Pierwszy
był Angemon i ja. W sumie nawet tego dnia przydało się, żeby mniej tryskał
energią, mieliśmy ćwiczyć zwrotność. Tor był ustawiony w klasie N, a przeszkody
były naprawdę blisko. Musieliśmy manewrować między nimi, a do tego zawrotne
tempo typu koń wyścigowy się nie przyda. Ruszył rytmicznym, spokojnym galopem.
Pierwszy skok oddał poprawnie, choć bez większych niesamowitości. Od razu po
lądowaniu szybki zakręt w prawo i chwila na najazd na okser. Koń był zaskoczony
tak szybkim przymusem skoku, więc nie oddał go najlepiej. Wylądował i kolejny
zakręt, dwa manewry między przeszkodami i wyjście po skosie na stacjonatę. Tym
razem już był przygotowany i skoczył wysoko. Po lądowaniu dobrze przeczuł, że
będzie trzeba skręcać, zrobił więc to szybko. Ostry zakręt od razu wyprowadził
nas na kolejny okser, a on oddał skok. Pozostał już tylko slalom między
przeszkodami na triple barre, i to mu wyszło bardzo dobrze. Pochwaliłam go i
zwolniłam miejsce dla Lady Ann.
Kara
klacz jechała z Melody na grzbiecie. Choć dziewczyna była dopiero nastolatką,
już świetnie radziła sobie z końmi, a z Lady Ann tworzyła fantastyczny zespół.
Trzymała ją pewnie na wodzy i ruszyła spokojnym, ale nie z ociąganiem, galopem.
Po pierwszej przeszkodzie czekał ich zakręt, klacz nie dała się zaskoczyć i
drugi skok także oddała bezbłędnie. Slalom przez przeszkody, czy trudne najazdy
ze skosa także nie zrobiły na niej wrażenia, to był świetny przejazd.
Przeszkody
zostały podniesione a na scenę wkroczyła C’est z Chrisem. Ostatnio to on na
niej najczęściej jeździł, bo jako jeden z niewielu potrafił ją jako tako
utrzymać. Dziś jednak klacz się jakoś specjalnie nie wyrywała, więc można było
wykorzystać wszystkie jej możliwości. A tych miała wiele. Zaczęła poruszać się
niczym wąż, żaden manewr między przeszkodami nie stanowił dla niej problemu, a
ciężkie najazdy i przeszkody wyrastające spod ziemi nie były w stanie jej
zaskoczyć.
Nick
z Florą stworzyli dziś świetny zespół. Klacz szła chętnie, choć nie rwała
dzikim galopem z radości. Była bardzo skupiona na torze. Choć druga przeszkoda
nieźle ją zaskoczyła, później wiedziała już czego się spodziewać. Była też
niezwykle elastyczna i zwrotna, dzięki czemu manewry nie sprawiły jej żadnego
problemu.
Lugano
i Ruska jak zwykle pokazali klasę. Koń był niesamowity! Pokazał swoje
doświadczenie w tej robocie. Nie tylko wiedział czego się spodziewać, ale i
skakał bardzo wysoko, jakby trudny najazd wcale mu nie przeszkadzał. Potrafił
połączyć szybkość ze zwrotnością, osiągając świetny czas. I żadnej zrzuconej
ani dotkniętej chociaż belki!
Taskmaster,
nasz kochany świeżak był prowadzony przez Ivette. Choć nie wróżyłam mu tego
treningu jako zbyt udanego, on mnie nieźle zaskoczył. Prowadzony przez doświadczonego
jeźdźca, na niepewnym sobie torze, całkowicie wczuł się w jej pomoce. Nie dość,
że nie dał się zaskoczyć, czego nie zrobiły nawet bardziej doświadczone konie
od niego, to naprawdę dobrze się wyrabiał. Skakał wysoko i z gracją. Może drugi
skok nie był tylko zbyt piękny, ale i tak zrobił zapas i niczego nie dotknął.
Świetny ogier!
Ostatni
szedł Ego van Orti z Aną na grzbiecie. Dziewczyna rozpędziła go trochę. Bo o
ile inne konie na takiej trasie trzeba było zwalniać, Ego nadal musiał być
rozpędzany. Ale, o dziwio, nawet nieźle się nakręcił po przeskoczeniu pierwszej
przeszkody. I na drugiej, najtrudniejszej w tym ustawieniu, bo najbardziej
niespodziewanej, on sobie poradził. Może nie był najzwrotniejszym koniem
świata, ale wyrabiał to świetnym wyczuciem i rozwagą w skokach. Byłam pod
wrażeniem.
Po
treningu rozstępowaliśmy konie i puściliśmy je na padok.
Trening skokowy
Koń: C’est la vie, Lugano, Taskmaster, Ego van Orti, Flora de Mariposa, Angemon, Lady Ann
Jeździec: Ja (Detalli), Ruska, Ana, Nick, Ivette, Christopher, Melody
Na co: Trudność przeszkód
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz