czwartek, 2 lutego 2017

Trening skokowy

Trening skokowy

Koń: Rouge One, Parabellum, Glitter N’Gold, Kiling Joke, Eithne, Cayenne, Annihilus, Ballylou
Jeździec: Ja (Detalli), Blaze, Mati, Mackenzie, Melody, Eretria, Dimitri, Veronica
Na co: Wysokość przeszkód

Spałam sobie smacznie, gdy nagle z super miłego snu obudził mnie całus, w czoło, policzek, szyję. Uśmiechnęłam się delikatnie i zachichotałam, jednocześnie odpychając napastnika.
- Chcę spać – wymruczałam, a gdy tylko znowu się zbliżył, przyłożyłam mu rękę do twarzy i rozbawiona odwróciłam w prawo. – Chcę spać.
- Nie ma lekko. Spóźnimy się na trening – powiedział i z zaskoczenia zaczął mnie łaskotać po nogach.
Zerwałam się natychmiast, piorunując go morderczym wzrokiem, jednocześnie próbując się z całej siły nie zaśmiać. Chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i uderzyłam go przez głowę.
- To bolało.
- Trzeba było mnie nie budzić, Zegarku. – Posłałam mu najbardziej czarujący uśmiech, na jaki tylko było mnie stać.
Oczywiście, że musiało mi się za to oberwać, zanim zdążyłam uciec do łazienki, a on już mnie złapał na kolejną porcję łaskotek. Dobrze, że pracownicy mieli swoje domki, bo inaczej wszystkich bym pobudziła moim piskiem. W geście obronnym, między krzyczeniem „błagam zostaw” i chichraniem się na cały głos, chwyciłam puchatego chapcia-króliczka i zaczełam go tym obkładać tak długo, dopóki mnie nie puścił. Wtedy mogłam już w spokoju uciec do łazienki i zająć się porannym szykowaniem. Dopiero po tej pobudce zdałam sobie sprawę, że jest trening.
Otworzyłam drzwi po kilku minutach ze szczoteczką w zębach.
- Kochanie, rzuć mi bryczesy! I resztę ciuchów jak możesz! – krzyknęłam, gdy ten akurat wyjmował ubrania dla siebie.
- Mhm, jak coś chcesz to kochanie! – zaśmiał się, ale sięgnął po jakieś pierwsze lepsze ubrania. Już się nawet nie wykłócałam, że biała bluzka wcale nie pasuje do czarnego biustonosza…
Po przepychaniu się do lusterka, a następnie wzajemnym wywalaniu się z łazienki, po jakiś trzydziestu minutach byliśmy gotowi żeby zejść na dół, zjeść coś i wypić świeżą kawusię… Której zapach już rozchodził się po kuchni i połączonym z nią salonem.
- Eretira… Mogłaś od razu powiedzieć, że zamiana zamków i tak nic nie da… - westchnęłam, widząc dziewczyną, która uśmiechała się do nas w niepokojący sposób, wychylając się znad kupka parującego napoju.
Szybko podeszła do mnie i podała mi jeden. Zaraz potem wysunęła rękę z drugą kawą w stronę Blaze’a i zabrała ją szybko, ciesząc się drażnieniem z nim. Mrucząc coś pod nosem przeszła jeszcze za jego plecami, wodząc paznokciem wzdłuż jego ramion.
- Oj kochany. Ona i tak cię zostawi – zaśmiała się i popatrzyła na mnie wyczekująco, jakby nigdy nic. – To kiedy Loki wraca.
- Eretria! – skarciłam ją, ale naprawdę ciężko było się nie zaśmiać widząc minę teleportera. – Jestem z tym oto i tutaj panem. Tak ciężko się pogodzić?
- Wreszcie mnie rozumiesz! Naprawdę nie wiem jak możesz z nim być.
Pokręciła głową z dezaprobatą i jeszcze raz podsunęła Blaze’owi kubek, licząc, że uda się jej jeszcze trochę poigrać.
- Naprawdę sądzisz, że wypiję cokolwiek od ciebie?
- A co, boisz się, że coś ci dolałam? – uśmiechnęła się czarująco.
- To akurat najmniejszy problem.
Eretria chwilę patrzyła na niego, później na mnie, znów na niego i wreszcie na mnie, z teatralnie przesadzoną, obrażoną reakcją.
- Powiedziałaś mu?!
- Wybacz kochana, nie spieszy mi się go wyrzucać.
Uśmiechnęłam się, stanęłam na palcach i cofnęłam Blaze’a w policzek, który od razu objął mnie w talii ramieniem i bardzo dorośle pokazał Eretrii język. Po tych porannych przekomarzaniach, małym śniadaniu, żeby za bardzo nie obciążyć żołądka, i kawie ruszyliśmy do stajni.
A tam stała już zwarta i gotowa Veronica.
- Parabellum wyczyszczony, ubrany, możemy iśc na rozgrzewkę, żeby nie ryzykować jej z innymi końmi? – zapytała z wielkim uśmiechem, prezentując lśniącego konia. Oczywiście jak to zwykle w jej przypadku bywało z o wiele za dużą pewnością siebie.
- Emmm… Ver, nie dawałam ci konia. – Nie chciało mi się wykłócać, a ogier stał ubrany i nikogo nie zabił. – Ale to kawał dobrej roboty, więc bierz go.
Tylko kiwnęła głową i wyszła.
- Zarozumiała… - syknęła Eretria, nie przepadała za nową zawodniczką.
- I kto to mówi – skomentował cicho Blaze, tyrpiąc dziewczynę w bok łokciem.
Po chwili zeszła się cała reszta i mogliśmy zająć się końmi. Wzięłam moją cudowną Killing Joke, która, jak tylko mnie zobaczyła, od razu przyjaźnie zarżała. Była w bardzo dobrym humorze i miałam zamiar to wykorzystać, ale najpierw pieszczochy. Eretria i Rouge One były oczywistą oczywistością, dlatego dziewczyna, nawet nie pytając, zaczęła czyścić naszą izabelkę. Blaze dostał Annihilusa, który tego dnia nie był w najłagodniejszym nastroju, ale teleporter radził sobie z nim bez problemów. Mati wziął Cayenne, wiedziałam, że nie zniszczy tak fantastycznej klaczy. Ballylou trafił się Mackenzie, która nie kryła zachwytu, kochała tego wielkiego, gniadego hanowera. Melody dostała Glitter N’Golda, z czego była równie zadowolona, jak Micky z Bally’ego. Dimitriemu została Eithne, ale mężczyzna lubił tę klacz, więc nie marudził i wziął się za czyszczenie.
Kiedy Parabellum był w środku rozgrzewki, my zaczęliśmy dołączać. Na początku kilka kółek stępa dla rozluźnienia z kilkoma zmianami kierunku i woltami. Następnie w kłusie to samo. Chwila zagalopowania i robienie coraz ciaśniejszych wolt, znowu kłus, podczas którego konie przeszły sobie przez rozłożone przez Betty drągi, na koniec stęp dla kolejnego rozluźnienia i byliśmy gotowi zaczynać.
Elizabeth ustawiła przeszkody na klasę P1, w której mieliśmy wypróbować naszego pięknego Glittera. Konik był jak zawsze rozbudzony i chętny do pracy, oraz spełniania wszystkich zachcianek swego jeźdźca. Melody delikatnie dodała łydkę, a konik zagalopował. Galopował płynnie i nie za szybko, tak jak preferował. Ruszyli na pierwszą przeszkodę – okser. Konik grzecznie skoczył, gdy dziewczyna docisnęła łydkę. Po wylądowaniu wzięli obszerny zakręt na podwójną ciągłą i oczywiście, ten mały grubasek chciał zwolnić. Melody mu jednak nie dała i pogoniła go łydką, z całej siły go nimi obejmując, by nie stracił rytmu po lądowaniu. Dzięki temu konik śpiewająco pokonał po sobie dwie przeszkody. Po wylądowaniu z drugiej zakręcili na krzyżaka.  Glitter nie byłby sobą, gdyby sobie czegoś nie próbował ułatwić, od niechcenia nie podniósł zbyt mocno nóg, przez co zrzucił poprzeczkę. Cały Glitter. Przy double barze Melody przypilnowała konika i tak go pogoniła, że śmiało by tym susem Nkę przeskoczył. Ostatni był prosty okres, na który także najechał i skoczył bez problemu.
Betty podniosła przeszkody do klasy N1, a na scenę wkroczyła Eithne z Dimitrim na grzbiecie. Zarówno klacz jak i mężczyzna byli zmobilizowani, żeby przejechać ten tor jak najlepiej. Dodatkowo na ich korzyść wpływał fakt, że świetnie się rozumieli. Dimitri narzucił jej dość mocne tempo, a klacz bez problemu je utrzymywała, dobrze się w nim czując. Pierwszy okser przeskoczyła perfeksycjnie, wysoko unosząc nogi. Para mocno ścięła zakręt, by mieć jak najlepszy czas, przez co niemal od razu znaleźli się przed przeszkodą. Klaczy to nie zdekoncentrowało i oddała skok, a zaraz po nim następny, trzymając równe tempo na ciągłej. Na krzyżaku klacz skoczyła, jak miała w zwyczaju, o wiele wyżej niż trzeba było, mogłaby śmiało puścić nogi, a i tak by nie zrzuciła. Na double bara ścieli zakręt jednak za bardzo i młoda, niedoświadczona karosza się wycofała. Dimitri wiedział, że to bardziej jego błąd, niż konia, dlatego nie upominał klaczy, zrobił woltę i najechał równo, dzięki czemu ta śmiało oddała skok. Ostatnia przeszkoda wyszła im dobrze, Eithne uwielbiała skakać oksery.
Na niezmienioną trasę wjechali Blaze i Annihilus. Koń był niezbyt zadowolony, że ktoś go tego dnia zmusza do treningów, ale tereporter niewiele sobie robił z jego buntów i przy każdej próbie nieposłuszeństwa – sprowadzał konia na ziemię. Oczywiście że przy zagalopowaniu wywalił nogami do tyłu i ruszył dziko, ale jak Blaze go skręcił i kazał robić coraz ciaśniejsze wolty, trzymając go mocno na kontakcie, to koń trochę odpuścił. Pierwszą przeszkodę skoczył bardzo dobrze, wysoko, wybijając się idealnie. Niestety na skręcie wyrwał się Blaze’owi, nim ten zdążył zareagować. Pierwszą przeszkodę z ciągłej przeskoczyli dobrze, ale że Annihilus wpadł w jakieś dzikie tempo, strącił drąga z drugiej przeszkody. Blaze po tym złapał go jeszcze mocniej i pogonił na krzyżaka, po którym już koń nie odważył się buntować i grzecznie jechał dalej, najpierw na double barre, później ostatniego oksera. Obydwie przeszkody skoczył mocno, wysoko i bezbłędnie.
Betty podniosła przeszkody do klasy C1 i Mati wraz z Cayenne mógł śmiało wjechać. Klacz była fenomenalna, w fantastycznej formie, czujna, godowa do pracy. Lekka łydka wystarczyła, żeby ruszyła śmiałym, szybkim galopem prosto na pierwszy okres, który pokonała bez problemu, z kilkucentymetrowym zapasem, chowając nogi przed siebie. Po wylądowaniu zrobili bardzo ciasny, a mimo to płynny zakręt i klacz wpadła na podwójną ciągła. Pokonała dwie stacjonaty na niej, ani na chwilę nie tracąc płynności. Z postawionymi uszami zakręciła na kopertę (przerobiona z krzyżaka), i oddała bezbłędnie skok. Ta czempionka była niesamowicie przygotowana do skoków. Na double barre pojechała z taką pasją, że aż jej się oczy świeciły w locie. A w ostatni okser włożyła tyle serca, że przeskoczyłaby klasę wyżej. Mati nagrodził ją ogromną ilościa głaskania i klepania po szyi, a klacz nie kryła radości.
Po nich wjechała Mackenzie wraz z Ballylou. Oczywiście obydwoje chcieli pokazać, że wcale nie są gorsi, a fakt że Micky i Mati co chwila się przekomarzają i przyjacielsko rywalizują o to, kto jest lepszy, sprawił, że dziewczyna chciała zaprezentować się jeszcze lepiej. Bally czuł tę motywację, co jeszcze bardziej go napędzało, już i tak chętnego do skoków. Ruszyli na pierwszą przeszkodę szybko, Lou bardzo mocno galopował, z łatwością utrzymując mocno narzucone tempo. Do pierwszej przeszkody wybił się szybko, z siłą i poleciał wysoko, pięknie chowając nogi przed siebie. Bardzo ścieli zakręt, jednak to nie przeszkodziło im w złapaniu dobrego rytmu na ciągłej, na której koń naprawdę się popisał, skacząc dwie stacjonaty z dużym zapasem. Wzięli ciasny zakręt na kopertę i dziewczyna pogoniła, gotowego na to, Ballylou, który skoczył z bardzo dużej odległości, a i tak nie zrzucił przeszkody, leciał niesamowicie, jak torpeda. Z  radością zagalopowali na double barre, chyba nie trzeba mówić jak dobrze im wyszło. Gdy Bally cieszył się ze skoków, wychodziły mu one najlepiej, teraz wręcz latał ze szczęścia, co zaprezentował na ostatnim okserze. Niesamowity koń. A Micky musiała to zakończyć oczywiście wysunięciem języka w stronę Matiego, który tylko pociągnął dolną powiekę, robiąc okropną minę i zaśmiał się, by zaraz podjechac do dziewczyny i przybić jej piątkę.
Ostatni na tej wysokości skakał Parabellum z Veronicą na grzbiecie. Jak dwa poprzednie rumaki, i srokaty był wyjątkowo zmobilizowany do pokonania tego toru jak najlepiej. Veronica wiedziała jak to wykorzystać, pewnie dodała łydkę i koń ruszył. Zanim jednak najechali na przeszkodę, dziewczyna wymusiła na koniu kilka wolt w jedną i drugą stronę. Jak widać ogier chciał jej się wyrwać i sam zarządzać całym przejazdem. Dziewczyna szybko stłamsiła w nim tę ochotę i pokazała, że mają być ekipą. Już bardziej ogarnięty Parabellum ruszył na oksera miarowym, dobrym tempem i skoczył go z łatwością. Para wykonała ładny, mocno ściśnięty zakręt, by jak najszybciej znaleźć się na podwójnej ciągłej. Koń bez problemu wyrobił się ze skokiem i utrzymał idealne tempo miedzy stacjonatami, dzięki czemu kolejny skok także oddał bez problemu. Koperta nie sprawiła im problemu, koń pewnie schował nogi i frunął dumnie. Double barre ani okser nie były dla niego trudne, na obydwa wybił się mocno, słuchając Veronici, w którym dokładnie momencie. Poleciał wysoko i chował nogi, mając jednocześnie duży zapas. To był świetny popis.
Czas jednak przyszedł na podwyższenie przeszkód. I to bardzo mocno. Dwie ostatnie turbo klacze skakały CS. Pierwsza ruszyłam ja z niesamowitą Killing Joke. Moja klacz maszyna radośnie popatrzyła na tor przeszkód i zarżała w jego stronę z postawionymi uszami, bardzo chciała już ruszyć. Poklepałam ją po szyi i dodałam łydkę, by poczuć jej turbo napęd w kopytach. Uwielbiała zabójczo szybkie przejazdy, tak jak Paranoic Smile. Ruszyła z całym sił na oksera, mierząc prosto w jego środek i skoczyła tak, jakby od tego jej życie zależało. Z całych sił podciągnęła nogi i leciała z zapasem. Od razu po wylądowaniu wzięłyśmy ciasny zakręt na podwójną ciągłą, trochę ją przystopowałam, żeby nie wykonała za długiego skoku. Ona bardzo dobrze wyczuła tor i z łatwością poradziła sobie na obydwu stacjonatach. Po chwili czekał nas kolejny ciasny zakręt i ruszenie z całych sił na kopertę. Klacz wyskoczyła mocno i pewnie, nie bojąc się ani trochę. Na double barze skoczyła trochę niżej, ale mimo to nie zrzuciła i ładnie prześlizgnęła się nad przeszkodą. Został ostatni okser, na który ją jeszcze bardziej pogoniłam, by wykonała mocny, wysoki skok. I tak się stało, klacz poleciała z całego serca i miłości do tego sportu.
Ostatnia była nasza nowa koleżanka Rouge One z Eretrią na grzbiecie. Dziewczyny ruszyły na pierwszą przeszkodę, a izabelka skoczyła ją z postawionymi uszami, ani na chwilę się nie wahając, chciała ćwiczyć i pokazywała to całą sobą. Zrobiły w miarę obszerny, wygodny dla konia zakręt, po którym klacz z łatwością wpadła rytmicznie na podwójną ciągłą, skacząc dwie stacjonaty bezbłędnie. Kolejny obszerny zakręt na kopertą, nad którą klacz przeleciała z zapasem, mocno podciągając nogi. Słuchając się jeźdźca zakręciła tym razem trochę ostrzej na double barre, którego dobrze wyczuła i zrobiła między drągami niezły zapas. Ostatni okser także przejechała bezbłędnie.

Po treningu rozstępowaliśmy konie i zaprowadziliśmy na padoki, a sami ruszyliśmy do kolejnych zajęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz