sobota, 25 lutego 2017

Treningi skokowe 3

Brak komentarzy:
TEN SAM LINK PROWADZI DO SZEŚCIU 

RÓŻNYCH TRENINGÓW CROSSOWYCH!


 ZJEDŹ W DÓŁ A ZOBACZYSZ WSZYSTKIE!



Trening skokowy

Koń: Rouge One, Parabellum, Glitter N’Gold, Kiling Joke, Eithne, Cayenne, Annihilus, Ballylou
Jeździec: Ja (Detalli), Blaze, Mati, Mackenzie, Melody, Eretria, Dimitri, Veronica
Na co: Zwrotność

Dzięki wszystkim bogom planowania działania na stajni udało się dzień ułożyć tak, bym miała z Blazem po południu chwilę dla siebie. Większość ekipy właśnie pracowała z końmi, a my mogliśmy spędzić sobie czas w salonie, przy otwartych na oścież drzwiach tarasu. Siedziałam, a raczej półleżałam na kanapie, udając, że oglądałam telewizję, tak naprawdę jednak zagłębiałam się w odmęty własnym myśli. Blaze za to wylegiwał się całkowicie spokojny, z głową na moich kolanach. Bawiłam się kosmkami jego włosów, a on czule gładził moją dłoń opuszkami palców, jednocześnie oglądając serial. Shiro, Buchiko i Kitsune bawiły się wspólnie w dalszej części salonu, kompletnie nie przejmując się faktem, iż mogły pobrudzić biały dywan, równie mocno jak swoją, wtedy już brązową, sierść.
- Det, gdzie jesteś? – mówiąc to Blaze wyrwał mnie z zamyśleń i dotknął mojego policzka.
- Co? – zapytałam, jeszcze trochę oszołomiona po nagłym sprowadzeniu na ziemię. Zaraz się jednak sprostowałam. – Tutaj – zaśmiałam się.
- Ale gdzie dokładnie? – On także szybko się uśmiechnął, nie przerywając miłego przeciągania palcami po mojej twarzy.
- Na tej sofie, z tobą, oglądamy serial.
- Taaaak? – zaśmiał się. – To o czym teraz rozmawiają?
I w jednym momencie, szybkim ruchem, wyłączył telewizor, odkładając pilota tak, bym nie mogła go dosięgnąć. Jedyne co mogłam zrobić w chwili, gdy tak bardzo nie chciało mi się wstawać, to tylko skarcić go wzrokiem. Niestety bądź stety nie potrwało to długo, bo Blaze, wykorzystując moment, szybko podniósł się i pocałował mnie. Nie pozostałam mu dłużna i także oddałam mu pocałunek.
Kilka chwil później Blaze znów leżał na moich kolanach i uśmiechaliśmy się do siebie, jak świeżo zakochana para.
- To jak, teraz mi powiesz? – Chwycił moją dłoń, przyciągnął do ust i pocałował, a ja mogłam tylko pokręcić głową.
- Takie masz techniki szantażu?
I jakby wszystkiego było mało jeszcze do mnie bezczelnie mrugnął, szczerząc się jak głupi.
- Oczywiście… - Nie mogłam nie zachichotać, jednak po sekundzie mina mi zrzedła. – Myślę o Cody’m – przyznałam.
- Mam być zazdrosny? – zapytał teatralnie, nie przestając się uśmiechać.
- Głupek.
Cień uśmiechu przebiegł przez moją twarz, by za chwilę zgasnąć. Mutant, widząc, że sytuacja jest poważna, także się uspokoił, siadł obok mnie, objął ramieniem i pozwolił się wtulić, bym w spokoju mogła opowiadać dalej.
- Martwię się o niego. Xavier nie powierzył nam najłatwiejszego zadania, wysyłając go tutaj… Ma ogromną moc i jej nie kontroluje. I kompletnie nie wiem co z tym zrobić.
- Przy koniach się uspokaja – wtrącił szybko.
- Wiem, ale to za mało, żeby pomogło mu z tym wszystkim… Nigdy nie widziałam kogoś z taką mocą. Naprawdę nie wiem co robić… Gdyby to on jeszcze nie współpracował, mogłabym zwalić na niego, że nie wychodzi. Ale on bardzo chce! Próbuje bardziej od wszystkich mutantów w szkole Xaviera! A to i tak nie wychodzi… Nie mam pojęcia co dalej, Blaze.
Wtuliłam się mocniej, jednak mutant po chwili złapał mnie za ramiona i odsunął tak, bym musiała spojrzeć mu w oczy. Od razu poczułam się lepiej, patrzył na mnie tak, jakby samym wzrokiem przekazywał mi „wszystko będzie dobrze”, „poradzicie sobie”.
- Słuchaj, skoro szanowny profesorek wysłał tutaj Cody’ego, to miał w tym jakiś większy plan. Może wcale nie chodzi mu o to, żebyś uczyła go panowania nad mocami? Może to przyjdzie z czasem, gdy on tylko je zaakceptuje i wreszcie się uspokoi i nie będzie się tak panicznie bał? A do tego potrzebuje właśnie tej stajni… i ciebie. Jest tutaj nie dlatego, żeby zapanował nad mocami. Jest tutaj z o wiele ważniejszego powodu, żeby odzyskać normalne życie. – Po czym uśmiechnął się do mnie i jeszcze raz pocałował.
W naszej cudownej chwili na kanapie, która nawet się na dobre nie zaczęła, szybko przerwała nam Eretria.
- Hej! Gołąbeczki! – krzyknęła, wchodząc przez otwarte drzwi i rzuciła w stronę Blaze’a kulkę papieru, którą chwilę wcześniej zwinęła.
Mutant, zanim zdążył się zorientować o co jej chodziło, złapał zwitek. A gdy zrozumiał co zrobił, było już za późno i poleciał po podłodze pięć metrów dalej, lądując tuż przy owczarkach szwajcarkich. Psy, oczywiście zachwycone z tej nagłej uwagi, próbowały się z nimi bawić. Próbowały, bo teleporter szybko zniknął w chmurze. Jednak to Eretira była o ułamek sekundy szybsza i znalazła się na moich kolanach przed Blazem, który teraz mógł tylko piorunować ją wzrokiem.
- Okej, to że on robi sobie ze mnie łóżko rozumiem i wcale mi nie przeszkadza. Ale co ty tu robisz? – zapytałam i podrzuciłam kolanem.
- Ała! Okrutna jesteś! No i ej, przyjaciółki, nie pamiętasz, zawsze tak robiłyśmy, gdy miałyśmy sobie robić warkocze, lub opowiadać o chłopcach. A skoro nie ma o kim opowiadać… - W tym momencie uśmiechnęła się zadziornie do Blaze’a. – To zrób mi warkocz, zaraz idziemy na trening.
Nie protestując zabrałam się za robienie Eretrii fryzury, a niezadowolony z obrotu sprawy teleporter zrzucił nogi dziewczyny, usiadł na kanapie i włączył przerwany wcześniej serial. Mutantka nic sobie nie robiła z tej jawnej dezaprobat, więc zamiast wstać, czy zrobić cokolwiek, co bardziej nie wkurzyłoby Blaze’a, ona nonszalancko położyła mu nogi na kolanach.
Dziesięć minut później zebraliśmy się w stajni i jak najszybciej wzięliśmy do ogarniania koni. Ja oczywiście wzięłam Killing Joke, a Eretria Rouge One. Blaze tym razem miał się trochę poszarpać z Parabellum. Mati wziął Ballylou, a Mackenzie, nie mogąc się doczekać rywalizacji i chcąc wypaść jak najlepiej – Cayenne. Veronice przypadł Glitter N’Gold, nie protestowała, choć wolałaby coś wyżej skaczącego. Annihilus trafił się Dimitriemu, a Eithne powędrowała do Melody. Czyszczenie, siodłanie i nawet późniejsza rozgrzewka poszły bardzo sprawnie i szybko. Nawet Parabellum pod Blazem stwierdził, że chyba sobie odpuści wygłupów i pójdzie grzecznie. Co prawda na osobnym kole, ale jednak. Po trzydziestu minutach najróżniejszych zmian kierunków, wolt, kół, serpentyn i wszystkiego na rozluźnienie, co udało się wymyślić, mogliśmy zacząć trening właściwy. Betty stała z boku, zziajana po treningu ujeżdżeniowym i była gotowa na podnoszenie poprzeczek. Zaczęliśmy jednak od klasy P, w której to jechać miał Glitter.
Veronica wjechała z nim pewnie na start i ruszyli bardzo dobrym tempem galopu. Koń nie wyrywał się i słuchał się jeźdźca, dzięki czemu ta mogła go poprowadzić na trudnej trasie. Po pierwszym, udanym, skoku przez okser, czekał ich bardzo trudny skręt w prawo, w który koń wpadł bardzo ładnie, a zaraz po nim kolejny skok na stacjonatę z trudnego najazdu. Po dodaniu łydki konik skoczył bez problemu. Następny, ciasny zakręt, w którym koń także dobra się odnalazł, doprowadził ich do szeregu z dwóch double barrów. Konik oddał dwa poprawne skoki. Kolejny zakręt i tym razem slalom w galopie miedzy przeszkodami. Glitter może i trzymał odpowiednie tempo, by mieć szanse na dobre wybicie po ciężkich zakrętach, ale nie był jeszcze na tyle elastyczny i płynny, by nie stracić prędkości. Ze slalomu wyjechali kłusem, jednak Veronica szybko dodała łydkę i ostatniego triple barre pokonali w galopie.
Betty szybko wzięła się za pobijanie rekordu najszybszego zmienienia trasy z P do N, a swoje show rozpoczęła Eithne z Melody na grzbiecie. Kara nie była w aż tak dobrym nastroju jak inne konie i trochę się ociągała, ale akurat na tej trasie to mogło bardzo pomóc dziewczynie. Ruszyły spokojnym galopem, którego amazonka musiała cały czas pilnować łydkami, i ruszyły na pierwszą przeszkodę. I Eithne odmówiła skoku. Melody to jednak bardziej zmotywowało, dodała mocno łydy, skierowała na ślad i przypiłowała trzy kółka w mocnym galopie, tak na rozbudzenie. Po tej krótkiej interwencji spróbowały na nowo i, o proszę, jednak dało się skoczyć. Po wylądowaniu, utrzymując idealne tempo, nie miały problemu z zakrętem a klacz oddała po nim kolejny skok. Kolejny ciasny zakręt na szereg dwóch przeszkód. Eithne odnalazła się w nim i nie straciła rytmu, który utrzymała także na slalomie zaraz po tych dwóch przeszkodach. Ostatni skok po następnym zakręcie także nie stanowił dla niej problemu i wykonała go bardzo ładnie.
Następnie wjechał Annihilus i Dimitri. Koń chciał bardzo szybko ruszyć po pierwszym, dobrze wykonanym skoku, przez co nie odnalazł się na zakręcie i zrzucił poprzeczką z drugiej przeszkody. To z kolei sprawiło, że ogier się wkurzył i Dimitri musiał go uspokajać na śladzie, by ten odzyskał zmysły. Gdy wreszcie przestał szarpać się jak dziki, ruszyli jeszcze raz, spokojniej, tym razem pierwsze dwie przeszkody pokonał bez problemu, na zakręcie na szereg także dobrze sobie poradził. Tam jednak znów trochę się rozproszył, stracił rytm i drugi double barre zrzucił. Tym razem jednak nie odskakiwał ani się nie rzucał, bo Dimitri, mocno go trzymając, skierował od razu na slalom, na którym z wyższej siły musiał się skupić, wyszło mu całkiem nieźle, tak samo jak ostatni, czysty skok.
Betty podniosła przeszkody do C i na tor wkroczyły dumnie dwie dziewczyny Cayenne z Mackenzie. Młoda posłała Matiemu wyzywający wzrok i w tym samym momencie ruszyła. Jechały dość dynamicznie, ale bardzo czujnie, utrzymując płynność. Dodatkowo doświadczenie Cay dobrze wpływało na możliwy końcowy wynik. Ruszyły pewnie na pierwszą przeszkodę, a Yena oddała czysty skok. Z łatwością wpadła w zakręt i skoczyła z trudnego najazdu bez żadnej pomocy. Kolejny ciasny skręt wypadł jej jeszcze lepiej, szybko znalazła się na szeregu, który pokonała z łatwością, nie tracąc na płynności, którą utrzymała także na slalomie. Wypadając z niego wzięła kolejny ciasny, ale płynny zakręt i zakończyła swój fenomenalny przejazd mocnym, wysokim i dalekim skokiem.
Ballylou, czując, że to nie lada wyzwanie, już chciał ruszyć i nerwowo tupał nogą w ziemię. Mati dodał więc bardzo delikatną łydkę, by z kłusa koń nie wypruł przed siebie jak wariat, ale i tak skończyło się na tym, że kręcili woltę, by trochę zwolnić. Mati przypilnował, by Bally nie wykonał pierwszego skoku w sposób, jaki uwielbiał, bardzo długie. I faktycznie się udało, to był ciasny skok i dobre lądowanie, po którym ogier pewnie zakręcił i wykonał skok z trudnego najazdu. Nie wybił się za mocno, przez co prawie zrzucił poprzeczkę, ale to prawie, bo tylko zadrżała. Po kolejnym udanym zakręcie wjechali na szereg, na którym koń nie miał problemu z płynnością, która z kolei trafiła się na slalomie więc musieli trochę zwolnić. To jednak przydało im się do wykonania ostatniego, ciasnego zakrętu i przyspieszenia dopiero na prostej drodze przez przeszkodą. Ostatni skok Lou był taki jak Cayenne, całkowicie w jego stylu, bardzo długi i bardzo wysoki.
Następny był Parabellum z Blazem na grzbiecie. Mutant od początku nakreślił bardzo jasne i grube granice, jak koń ma się zachowywać. I koń się tak zachowywał, wiedział, że wozi na sobie kogoś silnego i pewnego, więc nie musiał z nim walczyć. Ruszyli bardzo dobrym, żywym, ale nie chaotycznym tempem i wykonali pierwszy skok świetnie technicznie. Lądwanie było pewne, tak samo jak ciasny zakręt, który nie rozproszył konia ani trochę, i kolejny skok wykonał też w  świetnej technice. Drugi zakręt i koń wpadł w niego równie dobrze, płynnie kierując się na szereg. Pierwszy skok, dobre lądowanie, jeden krok galopu i ponowny skok, wszystko utrzymane w dobrym rytmie i bez zawahań. Tak samo zresztą na slalomie. Tak koń chciał trochę zwolnić, ale Blaze przytrzymał go łydkami i koń sobie poradził. A skoro przez to przeszedł to ostatni zakręt jak i skok nie były dla niego żadnym wyzwaniem.
Betty podniosła poprzeczki do klasy CC, czas przyszedł na ostatnie dwa konie, a pierwsza była skupiona Rouge One. Całą swoją uwagę poświęciła Eretrii, a ta z kolei na tym, by jak najlepiej przejechać przez tor, dzięki czemu były na idealnej pozycji do świetnego popisu. Ruszyły miarowym tempem, nie próbując niepotrzebnie przyspieszać, obie wiedziały, że liczyła się precyzja. Pierwszy skok wykonały perfekcyjnie, a klacz miała dużo zapasu pod sobą. I mimo że zakręt wyszedł im bardo dobrze i klacz po tym trudnym manewrze nie odmówiła skoku, było widać jak bardzo różnił się ten drugi od pierwszego, gdy ograniczona małą przestrzenią prawie dotknęła nogami drągów. Po lądowaniu i kolejnym takim zakręcie się jednak poprawiła, bo już na szeregu skakała o wiele wyżej. Slalom nie był dla nie problemem, trzymała dobre tempo i była zwinna. A ostatni skok także oddała całkiem nieźle, choć trąciła nogami poprzeczkę.
Ostatnia jechałam z Killing Joke. Klacz już bardzo mocno się wyrywała, nie mogła doczekać się skoków. Więc gdy tylko dodałam łydkę, ona ruszyła jak dzika przed siebie i musiałam wykręcić ze trzy wolty zanim trochę odpuściła. Pierwszy skok tym tempem wykonała świetny, jednak po trudnym zakręcie i jeszcze trudniejszym najeździe przy kolejnym zrzuciła poprzeczkę. Nie denerwowała się jednak jak Annihilus, wręcz przeciwnie, zebrała się w sobie i bardziej się słuchała, dzięki czemu drugi ciasny zakręt wyszedł nam świetnie, tak samo jak skoki przez szereg z dwóch double barrów, które klacz pokonała bezbłędnie. Świetnie czuła się na slalomie, dobrze balansując ciałem, co z kolei pozwoliło jej na świetne wpadnięcie w zakręt i oddanie pięknego, ostatniego skoku.
Po treningu rozstępowaliśmy konie i daliśmy je do boksów, żeby zjadły obiad. I tym samym sami zebraliśmy się na zjedzenie czegoś.







Trening skokowy

Koń: Rouge One, Parabellum, Glitter N’Gold, Kiling Joke, Eithne, Cayenne, Annihilus, Ballylou
Jeździec: Ja (Detalli), Blaze, Mati, Mackenzie, Melody, Eretria, Dimitri, Veronica
Na co: Trudność przeszkód

I przeszkoda: Brama sztokholmska
II przeszkoda: Odwrócony triple barre
III przeszkoda: Stacjonata z żywopłotem
IV przeszkoda: Wachlarz
V przeszkoda: Mur
O dziewiątej rano cała nasza skokowa grupka stała już pod stajnią, czekając na przydzielenie rumaków. Nie traciliśmy czasu na ceregiele i szybko wyjęłam, przygotowaną poprzedniego dnia, listę. Blaze dostał Parabellum, co niezbyt spodobało się Veronice, ale gdy tylko usłyszała, że bierze Ballylou, szybko ochłonęła. Eretria tego dnia miała dosiąść Killing Joke, ja za to zajęłam jej miejsce na Rouge One. Mati dostał Annihilusa, a Mackenzie Eithne. Cayenne przypadła Dimitriemu. Za to na koniec Glitter został dla Melody.
Rozgrzewka nie była tego dnia zbyt łatwa czy chociaż przyjemna. O ile taka Rouge, Glitter czy Eithne, a nawet Cayenne chodzili spokojnie. Tak Annihilus wyprawiał najdziksze cuda, Parabellum stwierdził, że spróbuje wywalczyć dowodzenie w swoim duecie. Nawet Killing byłą dość podenerwowana, kładła uszy, nie chciała się składać i trzy razy bryknęła. Ballylou też nie wyglądał najlepiej tego dnia i chodził jakoś tak sztywno i nerwowo, zapewne przed te trzy szalejący potworki obok niego. Mimo wszystko po podzieleniu się na grupy, które poszły na dwa różne  maneże, po około pół godzinie udało na się zebrać przy torze przeszkód, przy którym Betty już wychodziła z siebie, czekając na nas.
Zaczynał Glitter z Melody na wysokości klasy P. Konik był bardzo spokojny i gotowy do pracy.
I przeszkoda: Skoczył bez zawahania, ładny lot.
II przeszkoda: Melody mocno go przyspieszyła, żeby wykonał długi skok. Konik jednak to doświadczonych nie nalezał i zrzucił ostatnią poprzeczkę.
III przeszkoda: Także bez strachu, wybił się poprawnie i przeleciał nad przeszkodą.
IV przeszkoda: Dziewczyna wykonała dość trudny najazd, ale przyspieszyła go na tyle i dała tak mocną łydkę, że konik poleciał daleko, unikając spotkania z drągami.
V przeszkoda: Zawahał się, przez co musnął cegiełki, ale nic nie zrzucił.

Przeszkody zostały podniesione do klasy N i Eithne wjechała, podobnie jak jej poprzednik gotowa do pracy i skupiona na swoim jeźdźcu.
I przeszkoda: Chociaż klacz była dość trudna na pysku i  chciała uciec, Micky tak ją przytrzymała, że wykonała wysoki, ładny skok.
II przeszkoda: Pospieszyła karą, dzięki czemu ta, z siłą rozpędu, poleciała naprawdę daleko, dobrze składając nogi.
III przeszkoda: Mackenzie przypilnowała, by tym razem nie wyrwała się tak, jak na poprzedniej przeszkodzie i poleciały wysoko, nie daleko, co zaowocowało udanym skokiem.
IV przeszkoda: Znów daleki, mocny i przede wszystkim udany skok.
V przeszkoda: Po raz kolejny spróbowała zrezygnować, widzac tę przerażającą przeszkodę, ale i tym razem Mackenzie jej nie pozwoliła i wykonały skok, dość płaski i klacz trąciła klocków, ale niczego nie zrzuciła.

Na tym samym ustawieniu jechali Annihilus z Matim na grzbiecie. Koń sprawiał naprawdę duże problemy, co mocno utrudniło chłopakowi panowanie nad sytuacją.
I przeszkoda: Zamiast skoczyć, koń za pierwszym razem wydębował. Dopiero po kółkach coraz to spokojniejszego galopu, koń wykonał bardzo poprawny skok.
II przeszkoda: Mati go pospieszył a koń oddał piękny, długi skok. Po którym, jak przystało na niego, postanowił sobie bryknąć, omal nie wywalając jeźdźca z siodła.
III przeszkoda: Po udanym skoku ogier chciał zastosować taką samą technikę jak na stacjonacie, co było dużym błędem. Skoczył daleko zamiast wysoko i zrzucił przez to poprzeczkę.
IV przeszkoda: Tym razem to Mati go rozpędził, nie pozwalając koniu wybierać techniki najazdu i oddali wysoki, długi skok.
V przeszkoda: Przytrzymał go, żeby znowu nie wyrwał jak głupi. Dzięki temu skoczyli bardziej do góry, niż w dal, i z łatwością pokonali przeszkodę.

Betty podniosła przeszkody do klasy C, by mógł się na nich wykazać Ballylou i Veronicą na grzbiecie. Dziewczyna chciała dać jak najlepszy popis i nawet podenerwowany wierzchowiec nie mógł jej w tym przeszkodzić.
I przeszkoda: Koń chciał cię wycofać, jednak Veronica się zawzięła, pewnie naprowadziła go na przeszkodę a koń oddał bardzo ładny skok.
II przeszkoda: Mocno go rozpędziła i koń skoczył bardzo daleko, chowając nogi pod siebie.
III przeszkoda: Znów świetnie go poprowadziła i dzieki jasnym sygnałom, koń wykonał bardzo wysoki skok.
IV przeszkoda: Kolejny długi, świetny technicznie lot.
V przeszkoda: Prowadzony pewnie nie miał żadnych wątpliwości co do skoku i z łatwością przefrunął nad przeszkodą.

Kolej przyszła na Cayenne i Dimitri’ego, którzy wyglądali na naprawdę skupionych i gotowych do popisu.
I przeszkoda: Cayenne to doświadczona klacz, nie bała się wykonać skoku.
II przeszkoda: Rozpędziła się bardzo mocno i wykonała długi, piękny skok.
III przeszkoda: Dobrze wiedziała, że musi skoczyć bardziej na wysokość niż na długość, dzięki czemu osiągnęła bardzo dużą odległość w wysokości od drągów.
IV przeszkoda: Długi skok, mocno podciągnęła nogi.
V przeszkoda: Dla większości koni najstraszniejsza przeszkoda, ona nie bała się ani trochę i z łatwością ją pokonała.

Na miejsce pięknej kasztanki wkroczył równie piękny, ale mniej doświadczony, Parabellum. Gdy tylko zobaczył tor przeszkód, przestał sprawdzać cierpliwość Blaze’a i skupił się całkowicie na powierzonym mu zadaniu.
I przeszkoda: Dobry, pewny najazd i równie pewne wykonanie skoku zaowocowały brakiem zrzutki.
II przeszkoda: To był Świenty, mocny, szybki najazd i bardzo daleki skok.
III przeszkoda: Koń się nie bał, z łatwością wyskoczył w górę, świetnie się składając.
IV przeszkoda: Kolejny szybki najazd zakończony bardzo mocnym i dalekim skokiem.
V przeszkoda: Nie było nawet chwili zawahania, koń nie bał się podjąć skoku. A i sam skok wyszedł świetnie.

Betty podniosła przeszkody na CC i do akcji wkroczyła Rouge One ze mną na grzbiecie. Klacz może mało doświadczona, ale nie ustraszona.
I przeszkoda: Z łatwością wykonała skok, nawet przez chwilę się nie zastanawiając.
II przeszkoda: Wykonałysmy bardzo szybki najazd a klacz poleciała daleko, nie trącając ani jednego drąga.
III przeszkoda: Nie zawahała się, wyskoczyła wysoko i pięknie pokonała przeszkodę.
IV przeszkoda: Kolejny szybki galop na najeździe i kolejny perfekcyjnie wykonany skok.
V przeszkoda: Wykonałyśmy dość szeroki najazd, by Rouge na pewno się nie wystraszyła. Ale jej w głowie strachy nie siedziały i pięknie pokonała przeszkodę.

Ostatnie zostały Killing Joke z Eretrią. Dziewczyna pewnie prowadziła klacz i obydwie były gotowe, by zrównać się przejazdem z Rouge i ze mną.
I przeszkoda: Klacz nie miała najmniejszych oporów przed skokiem, wybiła się fantastycznie i w równie dobrym stylu wykonała skok.
II przeszkoda: Mocno przyspieszyły a klacz pięknie przeleciała nad przeszkoda.
III przeszkoda: Dobrze wyważyły odskocznię, dzięki czemu klacz skoczyła na wysokość a nie szerokość i z łatwością pokonała trudną przeszkodę.
IV przeszkoda: Znów zebrały się do bardzo szybkiego galopu i wykonały fantastyczny skok.
V przeszkoda: Klacz się nie przestraszyła i pewnie ruszyła na przeszkodę, którą przeskoczyła tak jak wszystkie poprzednie – bezbłędnie.

Po rozstępowaniu i rozsiodłaniu koni, zaprowadziliśmy je na padoki, należało im się.






Trening skokowy

Koń: Rouge One, Parabellum, Glitter N’Gold, Kiling Joke, Eithne, Cayenne, Annihilus, Ballylou
Jeździec: Ja (Detalli), Blaze, Mati, Mackenzie, Melody, Eretria, Dimitri, Veronica
Na co: Szybkość

Po południu jeszcze raz wzięliśmy konie na trening. Annihilus oczywiście się stawiał, podobnie jak Parabellum, ale ogólnie nie wyszło wcale tak źle z szykowaniem koni. Na tę jazdę też miałam wziąć Rouge One, a Eretria Killing Joke. Veronica dostała Parabellum, Eithne powędrowała do Dimitriego. Annihilusa zgarnęła Mackenzie, która uwielbiała niezbyt łatwe przypadki. Mati wziął Ballylou. Cayenne trafiła się Melody a dla Blaze’a został Glitter.
Na rozgrzewce Annihilus tak szalał i doprowadzał do spięcia inne konie, że musiał przejść na maneż obok i tam Mackenzie miała go ogarnąć. W tym czasie cała reszta, będąc już grzeczną i skupioną, nawet Parabellum, przechodziła przez rozgrzewkę. Pozwoliliśmy się koniom powyciągać i rozluźnić mięśnie, a po trzydziestu minutach zabraliśmy je na padok z rozstawionymi już przez Betty przeszkodami.
Pierwszy jak zwykle w tej grupie startował Glitter, bo to on skakał najniżej. Przeszkody miał ustawione na L i mógł zaczynać. Blaze dodał łydkę i konik ruszył dość spokojnym galopem na pierwszą przeszkodę. Już po jej przeskoczeniu mutant dodał mu łydkę, by ten szedł szybciej, przyspieszył trochę i skoczył przez drugą przeszkodę równie poprawnie, ae to nadal było za mało. Na długiej ścianie rozpędził go jeszcze bardziej, do naprawde szybkiego tempa, właśnie takim mieli jechać, z niego konik oddał bardzo długi skok nad trzecim okserem. Po wylądowaniu spróbował zwolnić, ale Blaze mu nie pozwolił i poprowadził na czwartą przeszkodę, którą także pokonał bez problemu. Na ostatniego, piątego oksera konik już nawet nie zwolnił i pokonał całą trasę bez ani jednej zrzutki. Jednak wiedzieliśmy, że będzie trzeba popracować nad dodawaniem u niego, bo niestety konikowi nigdzie się nie spieszyło.
Betty podniosła przeszkody do P a na scenę wkroczył Dimitri z Eithne. I ta klacz preferowała trochę wolniejszy przejazd, bardziej z głową niż nogami. Mężczyzna jednak wiedział co robić i już na pierwszą przeszkodę ustawił klaczy mocne tempo. Ona, niezbyt do tego przyzwyczajona zrzuciła pierwszy drąg, nie mogąc wyczuć momentu skoku. Jednak na drugą przeszkodę się poprawiła, dobrze wpadła w rytm i oddała czysty skok. Na kolejnej ścianie przyspieszyli jeszcze bardziej, bo klacz próbowała zwolnić i oto kolejny skok udało się oddać bez problemu. Na czwartym okserze klacz też sobie świetnie poradziła, jadąc mocno, szybko i odnajdując idealny moment wybicia. Podobnie pokonała piąta, także bez zrzutki, z o wiele większą pewnością niż na pierwszej.
Annihilus sprawiał Mackenzie ogromne kłopoty, był podenerwowany, przechodził jej do galopu kiedy chciał i odstawiał dziwne chody boczne, których w planach nie było. Dziewczyna się jednak nie poddawała i, gdy w końcu ustawiła go tam, gdzie chciała, zaczęła z nim jeździć to kłusem, to galopem, tak, że koń miał się jej słuchac i nie było innego wyjścia. Kilka razy pomogła sobie batem, gdy ten nagle chciał wyrwać się spod kontroli. Jak widać taka interwencja pomogła, bo gdy przeszła do stępa, by ustawić się na starcie, koń był o wiele grzeczniejszy. Na pierwszą przeszkodę Micky ruszła spokojnie, by się upewnić, że koń znowu jej głupstwa nie zrobi. On jednak oddał bardzo ładny skok, swietnie składając nogi. Po wylądowaniu więc dziewczyna dodała mu łydkę i koń ruszył naprawdę mocno, tak jak lubił, szybkim tempem. Odnalazł się w nim bez problemu i już po chwili frunęli z dużym zapasem nad drugim okserem. Najazd na trzeci także przebiegł niezwykle szybko, a koń był w swoim żywiole. Na czwartą przeszkodę przyspieszył jeszcze bardziej, mocno gnając, i mimo takiego tempa odnalazł się na odskoczni i wykonał poprawny skok. Na piątej przeszkodzie Micky już trochę go przypilnowała, by aż tak się nie wyrywał, ale nadal galopował bardzo szybko i energicznie, dzięki czemu ostatni skok wyglądał fantastycznie.
Przeszkody zostały podniesione do klasy N i przyszedł czas na Cayenne i Melody. Doświadczona klacz dokładnie wiedziała co robić, a jeszcze była prowadzona dobrą ręką. Dziewczyna dała jasny sygnał klaczy, która ruszyła bardzo szybko, jednak nie gnała na złamanie karku, a ładnie utrzymywała ten elegancki ale żywy galop. Pierwszy skok wykonała perfekcyjnie, pięknie się składając. Po wylądowaniu dostała delikatną łydkę i jeszcze bardziej przyspieszyła, dzięki czemu wystrzeliła jak proca nad drugą przeszkodą. Dziewczyny utrzymały tempo i chwilę później były już wysoko nad trzecią przeszkodą. Klacz ani na chwilę nei zwolniła po wylądowaniu, jeszcze przyspieszyła pobiegła na czwartą przeszkodę, pokonała ją bezbłędnie, tak jak ostatnie oksera, przeskakując z dużym zapasem.
Po nich wkroczył Ballylou prowadzony przez Matiego, koń nie mógł się doczekać treningu i nawet po delikatnym sygnale wyprół przed siebie na pierwszą przeszkodę. Było to jednak gnanie a nie opanowany galop, przez co zrzucił drąga. Po wylądowaniu Mati wziął jego galop bardziej pod siebie, jednak nie zwalniał. Koń dobrze ustawił szyję i już na drugiej przeszkodzie pięknie baskilowa a nie wyglądał jak rozkraczony kot. Po wylądowaniu Mati jeszcze trochę dodał do galopu, nie zapominając, by kontrolować cały czas ruch konia. A gniady się już pilnował i trzeci skok, mimo dużej prędkości, także wyszedł idealnie. Na czwarty okser znów trochę za bardzo wyrwał, ale tym razem nie zrzucił a zaledwie musną drągi. Na szczęście na piątym już się poprawił, znów szybując wysoko, daleko i pięknie technicznie.
Po nich na scenę wkroczył dumnie Parabellum z Veronicą na grzbiecie. Choć ogier uwielbiał przejmować kontrolę, Lodge nie dawała się tak łatwo i teraz szli dumnie, współpracując ze sobą, widziałam, że koń skupił się na pomocach jeźdźca. Ruszyli galopem, nie był on jednak tak szybki, jak powinien być. Koń wykonał piękny technicznie skok, ale szedł za wolno. Veronica to wiedziała i delikatnie przyspieszyła przed drugą przeszkodą, koń odnalazł się w tempie i też przeskoczył. Dopiero po tym lądowaniu dziewczyna naprawdę mocno dodała do galopu. Parabellum przez to przy tym trzecim skoku niezbyt odnalazł się na odskoczni i zrzucił, jednak czwartą przeszkodą, na którą najechał takim samym tempem, wszystko poprawił, bo skoczył nie tylko szybko, ale i bardzo poprawnie technicznie. Odnaleziony w tym tempie z równie pięknym skutkiem pokonał i piątego oksera, robiąc bardzo duży zapas nad przeszkodą.
Betty podniosła drągi do klasy C, przyszła kolej na nasze maszyny. Pierwsza jechała Killing Joke, już nie mogąca doczekać się skoków. Wyrwała jak dzika przed siebie, chcąc już tylko lecieć. Mimo że Eretria straciła kontrolę nad koniec na tej pierwszej przeszkodzie, klacz nie zrzuciła, idealnie odnajdywała się w takim tempie i wykonała przepiękny, cieszący oko skok. Po wylądowaniu dziewczyna już przejęła władzę nad przejazdem, przypilnowała klaczy łydką żeby przypadkiem, sfrustrowana zabraniem jej wolności nie zwolniła, i szybkim tempem najechały na drugi okser, który także pokonały bezbłędnie. Ruszyły wzdłuż ściany na trzeci. Najazd zrobiły dość kiepski bo Killing spróbowała sama się wyrwać, ale mimo to oddała skok, choć zahaczyła kopytami o drąg. Po lądowaniu Eretira naprawde się zawzięła i przejęła pełną kontrolę nad tym przejazdem. Klacz nie miała już nic do powiedzenia, dziewczyna nie pozwoliła się jej też wycofać i czwartą przeszkodę pokonały długim susem. Ostatni niesamowicie szybki najazd, w stylu Paranoic Smile i piąty skok także bezbłędny.
Startowałam z Rouge One ostatnia. Ona już naprawdę chciała skakać, ale nie zabierała kontroli tak jak Killing, wsłuchała się w polecenia i czekała na rozpoczęcie. A gdy dodałam łydkę ruszyła z kopyta, aż się kurzyło. Niesamowicie szybkim tempem wykonałyśmy najazd na pierwszą przeszkodę a klacz, słuchając moich poleceń, dobrze wyczuła odskocznię i wybiła się wysoko i daleko. Po wylądowaniu dodałam łydkę, by nie zwolniła i pobiegłyśmy jak dzikie na drugą przeszkodę, którą także pokonałyśmy bezbłędnie. Klacz była w fantastycznej formie. Nie zwolniłyśmy też na trzeciej przeszkodzie, którą Rouge pokonała wysokim, długim susem. Tak samo jak czwartą i piątą przeszkodę, ani na chwilę nie zwalniała, wykonywała potężne, wysokie skoki i dobrze wyczuwała tempo i moment do skoku, była tego dnia fantastyczna.

Po skończonym treningu i rozstępowaniu koni zabraliśmy je do boksów, gdzie czekało na nich jedzenie

czwartek, 2 lutego 2017

Trening skokowy

Brak komentarzy:
Trening skokowy

Koń: Rouge One, Parabellum, Glitter N’Gold, Kiling Joke, Eithne, Cayenne, Annihilus, Ballylou
Jeździec: Ja (Detalli), Blaze, Mati, Mackenzie, Melody, Eretria, Dimitri, Veronica
Na co: Wysokość przeszkód

Spałam sobie smacznie, gdy nagle z super miłego snu obudził mnie całus, w czoło, policzek, szyję. Uśmiechnęłam się delikatnie i zachichotałam, jednocześnie odpychając napastnika.
- Chcę spać – wymruczałam, a gdy tylko znowu się zbliżył, przyłożyłam mu rękę do twarzy i rozbawiona odwróciłam w prawo. – Chcę spać.
- Nie ma lekko. Spóźnimy się na trening – powiedział i z zaskoczenia zaczął mnie łaskotać po nogach.
Zerwałam się natychmiast, piorunując go morderczym wzrokiem, jednocześnie próbując się z całej siły nie zaśmiać. Chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i uderzyłam go przez głowę.
- To bolało.
- Trzeba było mnie nie budzić, Zegarku. – Posłałam mu najbardziej czarujący uśmiech, na jaki tylko było mnie stać.
Oczywiście, że musiało mi się za to oberwać, zanim zdążyłam uciec do łazienki, a on już mnie złapał na kolejną porcję łaskotek. Dobrze, że pracownicy mieli swoje domki, bo inaczej wszystkich bym pobudziła moim piskiem. W geście obronnym, między krzyczeniem „błagam zostaw” i chichraniem się na cały głos, chwyciłam puchatego chapcia-króliczka i zaczełam go tym obkładać tak długo, dopóki mnie nie puścił. Wtedy mogłam już w spokoju uciec do łazienki i zająć się porannym szykowaniem. Dopiero po tej pobudce zdałam sobie sprawę, że jest trening.
Otworzyłam drzwi po kilku minutach ze szczoteczką w zębach.
- Kochanie, rzuć mi bryczesy! I resztę ciuchów jak możesz! – krzyknęłam, gdy ten akurat wyjmował ubrania dla siebie.
- Mhm, jak coś chcesz to kochanie! – zaśmiał się, ale sięgnął po jakieś pierwsze lepsze ubrania. Już się nawet nie wykłócałam, że biała bluzka wcale nie pasuje do czarnego biustonosza…
Po przepychaniu się do lusterka, a następnie wzajemnym wywalaniu się z łazienki, po jakiś trzydziestu minutach byliśmy gotowi żeby zejść na dół, zjeść coś i wypić świeżą kawusię… Której zapach już rozchodził się po kuchni i połączonym z nią salonem.
- Eretira… Mogłaś od razu powiedzieć, że zamiana zamków i tak nic nie da… - westchnęłam, widząc dziewczyną, która uśmiechała się do nas w niepokojący sposób, wychylając się znad kupka parującego napoju.
Szybko podeszła do mnie i podała mi jeden. Zaraz potem wysunęła rękę z drugą kawą w stronę Blaze’a i zabrała ją szybko, ciesząc się drażnieniem z nim. Mrucząc coś pod nosem przeszła jeszcze za jego plecami, wodząc paznokciem wzdłuż jego ramion.
- Oj kochany. Ona i tak cię zostawi – zaśmiała się i popatrzyła na mnie wyczekująco, jakby nigdy nic. – To kiedy Loki wraca.
- Eretria! – skarciłam ją, ale naprawdę ciężko było się nie zaśmiać widząc minę teleportera. – Jestem z tym oto i tutaj panem. Tak ciężko się pogodzić?
- Wreszcie mnie rozumiesz! Naprawdę nie wiem jak możesz z nim być.
Pokręciła głową z dezaprobatą i jeszcze raz podsunęła Blaze’owi kubek, licząc, że uda się jej jeszcze trochę poigrać.
- Naprawdę sądzisz, że wypiję cokolwiek od ciebie?
- A co, boisz się, że coś ci dolałam? – uśmiechnęła się czarująco.
- To akurat najmniejszy problem.
Eretria chwilę patrzyła na niego, później na mnie, znów na niego i wreszcie na mnie, z teatralnie przesadzoną, obrażoną reakcją.
- Powiedziałaś mu?!
- Wybacz kochana, nie spieszy mi się go wyrzucać.
Uśmiechnęłam się, stanęłam na palcach i cofnęłam Blaze’a w policzek, który od razu objął mnie w talii ramieniem i bardzo dorośle pokazał Eretrii język. Po tych porannych przekomarzaniach, małym śniadaniu, żeby za bardzo nie obciążyć żołądka, i kawie ruszyliśmy do stajni.
A tam stała już zwarta i gotowa Veronica.
- Parabellum wyczyszczony, ubrany, możemy iśc na rozgrzewkę, żeby nie ryzykować jej z innymi końmi? – zapytała z wielkim uśmiechem, prezentując lśniącego konia. Oczywiście jak to zwykle w jej przypadku bywało z o wiele za dużą pewnością siebie.
- Emmm… Ver, nie dawałam ci konia. – Nie chciało mi się wykłócać, a ogier stał ubrany i nikogo nie zabił. – Ale to kawał dobrej roboty, więc bierz go.
Tylko kiwnęła głową i wyszła.
- Zarozumiała… - syknęła Eretria, nie przepadała za nową zawodniczką.
- I kto to mówi – skomentował cicho Blaze, tyrpiąc dziewczynę w bok łokciem.
Po chwili zeszła się cała reszta i mogliśmy zająć się końmi. Wzięłam moją cudowną Killing Joke, która, jak tylko mnie zobaczyła, od razu przyjaźnie zarżała. Była w bardzo dobrym humorze i miałam zamiar to wykorzystać, ale najpierw pieszczochy. Eretria i Rouge One były oczywistą oczywistością, dlatego dziewczyna, nawet nie pytając, zaczęła czyścić naszą izabelkę. Blaze dostał Annihilusa, który tego dnia nie był w najłagodniejszym nastroju, ale teleporter radził sobie z nim bez problemów. Mati wziął Cayenne, wiedziałam, że nie zniszczy tak fantastycznej klaczy. Ballylou trafił się Mackenzie, która nie kryła zachwytu, kochała tego wielkiego, gniadego hanowera. Melody dostała Glitter N’Golda, z czego była równie zadowolona, jak Micky z Bally’ego. Dimitriemu została Eithne, ale mężczyzna lubił tę klacz, więc nie marudził i wziął się za czyszczenie.
Kiedy Parabellum był w środku rozgrzewki, my zaczęliśmy dołączać. Na początku kilka kółek stępa dla rozluźnienia z kilkoma zmianami kierunku i woltami. Następnie w kłusie to samo. Chwila zagalopowania i robienie coraz ciaśniejszych wolt, znowu kłus, podczas którego konie przeszły sobie przez rozłożone przez Betty drągi, na koniec stęp dla kolejnego rozluźnienia i byliśmy gotowi zaczynać.
Elizabeth ustawiła przeszkody na klasę P1, w której mieliśmy wypróbować naszego pięknego Glittera. Konik był jak zawsze rozbudzony i chętny do pracy, oraz spełniania wszystkich zachcianek swego jeźdźca. Melody delikatnie dodała łydkę, a konik zagalopował. Galopował płynnie i nie za szybko, tak jak preferował. Ruszyli na pierwszą przeszkodę – okser. Konik grzecznie skoczył, gdy dziewczyna docisnęła łydkę. Po wylądowaniu wzięli obszerny zakręt na podwójną ciągłą i oczywiście, ten mały grubasek chciał zwolnić. Melody mu jednak nie dała i pogoniła go łydką, z całej siły go nimi obejmując, by nie stracił rytmu po lądowaniu. Dzięki temu konik śpiewająco pokonał po sobie dwie przeszkody. Po wylądowaniu z drugiej zakręcili na krzyżaka.  Glitter nie byłby sobą, gdyby sobie czegoś nie próbował ułatwić, od niechcenia nie podniósł zbyt mocno nóg, przez co zrzucił poprzeczkę. Cały Glitter. Przy double barze Melody przypilnowała konika i tak go pogoniła, że śmiało by tym susem Nkę przeskoczył. Ostatni był prosty okres, na który także najechał i skoczył bez problemu.
Betty podniosła przeszkody do klasy N1, a na scenę wkroczyła Eithne z Dimitrim na grzbiecie. Zarówno klacz jak i mężczyzna byli zmobilizowani, żeby przejechać ten tor jak najlepiej. Dodatkowo na ich korzyść wpływał fakt, że świetnie się rozumieli. Dimitri narzucił jej dość mocne tempo, a klacz bez problemu je utrzymywała, dobrze się w nim czując. Pierwszy okser przeskoczyła perfeksycjnie, wysoko unosząc nogi. Para mocno ścięła zakręt, by mieć jak najlepszy czas, przez co niemal od razu znaleźli się przed przeszkodą. Klaczy to nie zdekoncentrowało i oddała skok, a zaraz po nim następny, trzymając równe tempo na ciągłej. Na krzyżaku klacz skoczyła, jak miała w zwyczaju, o wiele wyżej niż trzeba było, mogłaby śmiało puścić nogi, a i tak by nie zrzuciła. Na double bara ścieli zakręt jednak za bardzo i młoda, niedoświadczona karosza się wycofała. Dimitri wiedział, że to bardziej jego błąd, niż konia, dlatego nie upominał klaczy, zrobił woltę i najechał równo, dzięki czemu ta śmiało oddała skok. Ostatnia przeszkoda wyszła im dobrze, Eithne uwielbiała skakać oksery.
Na niezmienioną trasę wjechali Blaze i Annihilus. Koń był niezbyt zadowolony, że ktoś go tego dnia zmusza do treningów, ale tereporter niewiele sobie robił z jego buntów i przy każdej próbie nieposłuszeństwa – sprowadzał konia na ziemię. Oczywiście że przy zagalopowaniu wywalił nogami do tyłu i ruszył dziko, ale jak Blaze go skręcił i kazał robić coraz ciaśniejsze wolty, trzymając go mocno na kontakcie, to koń trochę odpuścił. Pierwszą przeszkodę skoczył bardzo dobrze, wysoko, wybijając się idealnie. Niestety na skręcie wyrwał się Blaze’owi, nim ten zdążył zareagować. Pierwszą przeszkodę z ciągłej przeskoczyli dobrze, ale że Annihilus wpadł w jakieś dzikie tempo, strącił drąga z drugiej przeszkody. Blaze po tym złapał go jeszcze mocniej i pogonił na krzyżaka, po którym już koń nie odważył się buntować i grzecznie jechał dalej, najpierw na double barre, później ostatniego oksera. Obydwie przeszkody skoczył mocno, wysoko i bezbłędnie.
Betty podniosła przeszkody do klasy C1 i Mati wraz z Cayenne mógł śmiało wjechać. Klacz była fenomenalna, w fantastycznej formie, czujna, godowa do pracy. Lekka łydka wystarczyła, żeby ruszyła śmiałym, szybkim galopem prosto na pierwszy okres, który pokonała bez problemu, z kilkucentymetrowym zapasem, chowając nogi przed siebie. Po wylądowaniu zrobili bardzo ciasny, a mimo to płynny zakręt i klacz wpadła na podwójną ciągła. Pokonała dwie stacjonaty na niej, ani na chwilę nie tracąc płynności. Z postawionymi uszami zakręciła na kopertę (przerobiona z krzyżaka), i oddała bezbłędnie skok. Ta czempionka była niesamowicie przygotowana do skoków. Na double barre pojechała z taką pasją, że aż jej się oczy świeciły w locie. A w ostatni okser włożyła tyle serca, że przeskoczyłaby klasę wyżej. Mati nagrodził ją ogromną ilościa głaskania i klepania po szyi, a klacz nie kryła radości.
Po nich wjechała Mackenzie wraz z Ballylou. Oczywiście obydwoje chcieli pokazać, że wcale nie są gorsi, a fakt że Micky i Mati co chwila się przekomarzają i przyjacielsko rywalizują o to, kto jest lepszy, sprawił, że dziewczyna chciała zaprezentować się jeszcze lepiej. Bally czuł tę motywację, co jeszcze bardziej go napędzało, już i tak chętnego do skoków. Ruszyli na pierwszą przeszkodę szybko, Lou bardzo mocno galopował, z łatwością utrzymując mocno narzucone tempo. Do pierwszej przeszkody wybił się szybko, z siłą i poleciał wysoko, pięknie chowając nogi przed siebie. Bardzo ścieli zakręt, jednak to nie przeszkodziło im w złapaniu dobrego rytmu na ciągłej, na której koń naprawdę się popisał, skacząc dwie stacjonaty z dużym zapasem. Wzięli ciasny zakręt na kopertę i dziewczyna pogoniła, gotowego na to, Ballylou, który skoczył z bardzo dużej odległości, a i tak nie zrzucił przeszkody, leciał niesamowicie, jak torpeda. Z  radością zagalopowali na double barre, chyba nie trzeba mówić jak dobrze im wyszło. Gdy Bally cieszył się ze skoków, wychodziły mu one najlepiej, teraz wręcz latał ze szczęścia, co zaprezentował na ostatnim okserze. Niesamowity koń. A Micky musiała to zakończyć oczywiście wysunięciem języka w stronę Matiego, który tylko pociągnął dolną powiekę, robiąc okropną minę i zaśmiał się, by zaraz podjechac do dziewczyny i przybić jej piątkę.
Ostatni na tej wysokości skakał Parabellum z Veronicą na grzbiecie. Jak dwa poprzednie rumaki, i srokaty był wyjątkowo zmobilizowany do pokonania tego toru jak najlepiej. Veronica wiedziała jak to wykorzystać, pewnie dodała łydkę i koń ruszył. Zanim jednak najechali na przeszkodę, dziewczyna wymusiła na koniu kilka wolt w jedną i drugą stronę. Jak widać ogier chciał jej się wyrwać i sam zarządzać całym przejazdem. Dziewczyna szybko stłamsiła w nim tę ochotę i pokazała, że mają być ekipą. Już bardziej ogarnięty Parabellum ruszył na oksera miarowym, dobrym tempem i skoczył go z łatwością. Para wykonała ładny, mocno ściśnięty zakręt, by jak najszybciej znaleźć się na podwójnej ciągłej. Koń bez problemu wyrobił się ze skokiem i utrzymał idealne tempo miedzy stacjonatami, dzięki czemu kolejny skok także oddał bez problemu. Koperta nie sprawiła im problemu, koń pewnie schował nogi i frunął dumnie. Double barre ani okser nie były dla niego trudne, na obydwa wybił się mocno, słuchając Veronici, w którym dokładnie momencie. Poleciał wysoko i chował nogi, mając jednocześnie duży zapas. To był świetny popis.
Czas jednak przyszedł na podwyższenie przeszkód. I to bardzo mocno. Dwie ostatnie turbo klacze skakały CS. Pierwsza ruszyłam ja z niesamowitą Killing Joke. Moja klacz maszyna radośnie popatrzyła na tor przeszkód i zarżała w jego stronę z postawionymi uszami, bardzo chciała już ruszyć. Poklepałam ją po szyi i dodałam łydkę, by poczuć jej turbo napęd w kopytach. Uwielbiała zabójczo szybkie przejazdy, tak jak Paranoic Smile. Ruszyła z całym sił na oksera, mierząc prosto w jego środek i skoczyła tak, jakby od tego jej życie zależało. Z całych sił podciągnęła nogi i leciała z zapasem. Od razu po wylądowaniu wzięłyśmy ciasny zakręt na podwójną ciągłą, trochę ją przystopowałam, żeby nie wykonała za długiego skoku. Ona bardzo dobrze wyczuła tor i z łatwością poradziła sobie na obydwu stacjonatach. Po chwili czekał nas kolejny ciasny zakręt i ruszenie z całych sił na kopertę. Klacz wyskoczyła mocno i pewnie, nie bojąc się ani trochę. Na double barze skoczyła trochę niżej, ale mimo to nie zrzuciła i ładnie prześlizgnęła się nad przeszkodą. Został ostatni okser, na który ją jeszcze bardziej pogoniłam, by wykonała mocny, wysoki skok. I tak się stało, klacz poleciała z całego serca i miłości do tego sportu.
Ostatnia była nasza nowa koleżanka Rouge One z Eretrią na grzbiecie. Dziewczyny ruszyły na pierwszą przeszkodę, a izabelka skoczyła ją z postawionymi uszami, ani na chwilę się nie wahając, chciała ćwiczyć i pokazywała to całą sobą. Zrobiły w miarę obszerny, wygodny dla konia zakręt, po którym klacz z łatwością wpadła rytmicznie na podwójną ciągłą, skacząc dwie stacjonaty bezbłędnie. Kolejny obszerny zakręt na kopertą, nad którą klacz przeleciała z zapasem, mocno podciągając nogi. Słuchając się jeźdźca zakręciła tym razem trochę ostrzej na double barre, którego dobrze wyczuła i zrobiła między drągami niezły zapas. Ostatni okser także przejechała bezbłędnie.

Po treningu rozstępowaliśmy konie i zaprowadziliśmy na padoki, a sami ruszyliśmy do kolejnych zajęć.